Kibice są solą sportu, choć w czasach pandemii przekonaliśmy się, że już nie takie wielkie imprezy, jak rozgrywki ligowe w żużlu, odbywają się bez udziału publiczności. - Patrząc na to, ile stanowią wpływy ze sprzedaży karnetów i biletów w budżetach klubów, kibice są bardzo cenni. Moim zdaniem ich wsparcie i całość przychodów właśnie z dnia meczowego jest nieoceniona. Jeżeli byłaby taka szansa, że wystartujemy nie na początku kwietnia a w pierwszych dniach maja z powiedzmy 50-procentową frekwencją, to uważam, że warto poczekać na kibiców ten jeden miesiąc - mówi Adam Krużyński z rady nadzorczej Apatora Toruń.
- Wydaje mi się, że ten jeden miesiąc nas nie zbawi, a jeśli będzie szansa na odjechanie ligi przy stadionach wypełnionych przynajmniej w połowie, to byłoby to dobre rozwiązanie. Nie zapominajmy, że stadiony są obiektami otwartymi. Skoro udało się to w zeszłym roku, to dlaczego ma się nie udać teraz? Jakie są pobudki do tego, by sanepid czy władze rządowe do tego nie dopuściły? - pyta Krużyński.
Cała nadzieja w szczepionce przeciwko COVID-19, która prędzej czy później powinna przywrócić mniejszą lub większą normalność w naszym życiu. - Z każdym kolejnym miesiącem powinniśmy mieć coraz więcej osób zaszczepionych, coraz więcej osób z odpornością, wynikającą z przechorowania, a przecież stadiony są miejscami otwartymi, gdzie ta transmisja wirusa nie jest tak duża jak w obiektach zamkniętych. Mam nadzieję, że wszyscy decydenci będą kierować się rozumem, a nie emocjami i żużel w sezonie 2021 będziemy oglądali z kibicami na stadionach - kończy nasz rozmówca.
Zobacz także: Za rok więcej meczów w PGE Ekstralidze
Zobacz także: W Polsce łamał kręgosłup, zmarł podczas prostej operacji
ZOBACZ WIDEO Żużel. Kto lepiej jeździ drużynowo? Paweł Przedpełski porównał Jasona Doyle'a i Chrisa Holdera