Żużel. Papa Zmarzlik, konstruktor maszyn żużlowych i startowych!

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik z ojcem Pawłem
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik z ojcem Pawłem

Paweł Zmarzlik senior to złota rączka. Najpierw, przy... dużym wsparciu małżonki Doroty, zmajstrował podwójnego mistrza świata. A teraz konstruuje maszyny żużlowe i startowe. Wszystko, rzecz jasna, po to, by gatunek żużlowy i dyscyplina przetrwały.

W tym artykule dowiesz się o:

Papie Zmarzlikowi ewidentnie należy się medal od PZMot-u. Facet do góry brzuchem nie leży. Swojego młodszego syna wyposażył w złotą rączkę, którą Bartosz nawija manetę ku chwale żużla polskiego i światowego. Przypomnijmy, że jest dopiero trzecim jeźdźcem w historii cyklu Grand Prix - po Tonym Rickardssonie i Nickim Pedersenie - któremu udało się obronić złoto globalnych mistrzostw. Sam senior również posiada złotą rączkę, a nawet dwie.

- Pan Paweł ma firmę, która zajmuje się m.in. regeneracją przenośnych butli gazowych, ale wykonuje też motocykle do miniżużla, z których korzystamy. Choć najwięcej dostarcza ich na potrzeby szkółki Bogusia Nowaka w Wawrowie - mówi nam Wojciech Kończyło, były żużlowiec Sparty Wrocław, a obecnie wychowawca żużlowego narybku w Przecławicach pod Wrocławiem. Tamtejszy minitor wybudował swego czasu, w polu kukurydzy, inny były spartanin - Mariusz Krzywosz, z myślą o synu Jarosławie.

Trener Kończyło odebrał już w znanych na całą żużlową Polskę Kinicach pięć takich miniżużlówek dla swoich szkółkowiczów. - Jesienią pojechaliśmy po motocykl z adeptem, Antkiem Sobolakiem i jego mamą. Było to dla chłopaka spore przeżycie, bo spotkał też Bartka, który jest bardzo przystępny. Pan Paweł mówił wtedy, że takich motorków wykonał już około trzydziestu - opowiada Kończyło.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Dlaczego rosyjscy żużlowcy zamieszkują Bydgoszcz? Emil Sajfutdinow tłumaczy

Co ciekawe, te maszynki są różnej wielkości - mniejsze i większe. Mniejsze mają z tyłu koła 12-calowe i jeżdżą na nich adepci w wieku 7-10 lat. Większe natomiast - 17 cali z tyłu, 19 z przodu - użytkuje się od mniej więcej 10. roku życia. W ramę wkłada się dwa rodzaje silnika - albo około 12-konny motorowy, albo MRF, montowany też w pibike’ach.

- Tego typu motocykle można też kupić na giełdzie żużlowej. W zależności od tego, w jakim są stanie, kosztują od 4 do 8 tysięcy złotych. Choć bardzo dobry jest też robiony przez Czechów, specjalnie na potrzeby żużla, wyczynowy motorek z silnikiem shupa o pojemności 125 ccm i mocy 22 koni. Dla adeptów w wieku 10-13 lat. Jeździ na benzynę, ale ma też gaźnik dostosowany do metanolu. Całkowity koszt nowego to jakieś 4,5 tys. euro, choć można też znaleźć używany za 10-12 tysięcy złotych - wylicza Kończyło.

Papa Zmarzlik w świat wypuszcza gotowce. Kupuje silnik, odpowiedniej wielkości koła, a resztę podzespołów, w tym ramę, wykonuje własnym sumptem. Składa je i montuje w całość. Czas oczekiwania - miesiąc, półtora.

No to maszyny do jeżdżenia już mamy, potrzebna jest jeszcze maszyna startowa. I tu również, okazuje się, na kłopoty papa Zmarzlik. - W zeszłym roku zapytał mnie przy okazji, czy dysponuję taką u siebie na torze. Mówię, że nie, bo prądu nie mam. Na co on, że robi maszyny startowe na akumulator. No i wykonał taką dla nas. Mamy też zielone światło i ciągnik z broną do dyspozycji, użyczany przez Mariusza Krzywosza. W przeddzień treningów przyjeżdżam, wyrównuję nawierzchnię i ubijam. A teraz zyskamy też motopompę ze specjalnymi wężami i rozpylaczem, dzięki czemu tor zroszę w przeciągu pięciu, sześciu minut - wylicza coach Kończyło.

Trzeba też dodać, że ma wsparcie - jak to w starej Sparcie - Henryka Jaska. - Heniu to też złota rączka, świetny spawacz i ślusarz. Łyżwy chłopakom porobi, przyczepki do motocykli udoskonali. I można się ścigać. Gdy robiłem turniej, zaprosiłem też chłopców z Rybek Rybnik, żeby jeden z chłopców, Maciuś, miał się z kim ścigać - tłumaczy wychowawca młodzieży z Przecławic, a na co dzień dystrybutor olejowy. I podkreśla też zasługi dwóch żużlowców amatorów, pomocnych przy funkcjonowaniu szkółki. To Krzysztof Lewańczyk i Andrzej Glaser.

W 2019 roku Kończyło zorganizował tam około 45 treningów. Przed rokiem przeszkadzała pandemia, jednak 30 zajęć naliczył. A teraz rodzice chętnych dzwonią już z zapytaniami o najbliższy sezon. - Na początek daję do dyspozycji własny sprzęt. Mali mogą też zaczynać na pitbike’ach, nowy kosztuje jakieś 3 tysiące złotych. Jeśli dziecko złapie bakcyla, wtedy proponuję, by zainwestować w motocykl. Nawet gdy po roku zabawa się znudzi, można go odsprzedać z niewielką stratą - wyjaśnia Kończyło.

Wojciech Kończyło na trybunach stadionu we Wrocławiu
Wojciech Kończyło na trybunach stadionu we Wrocławiu

Nie znudziło się jeszcze choćby Kacprowi Klimkowi, który do egzaminu na licencję miniżużlowca przystąpi niebawem w barwach Unii Leszno. Nie znudziło się też dwóm wnukom trenera. Niespełna siedmioletni Tymek i Ksawery to bliźniacy dwujajowi, a więc różni nieco. - Tymek jest drobniutki, fizycznie do speedwaya by pasował. Ksawery z kolei grubej kości, ale odważny, idzie jak przecinak. Bawią się na razie, a ja ciśnienia żadnego nie mam. Teraz szykujemy się na lód, jest taki zbiornik w Pruszowicach, gdzie Piotrek Baron zakończenia sezonu robił. Trzy lata temu przez miesiąc tam jeździliśmy - wspomina Kończyło, który od dawna snuł szkoleniowe plany. Papiery instruktora zdobył już w 1984 roku, miał nawet marzenie, by minitor wybudować na tyłach Stadionu Olimpijskiego - za parkiem maszyn, obok strzelnicy. A nawet nie tylko marzenie , bo i projekt był też gotowy. Nie wyszło jednak.

- Marzenie się jednak spełniło na stare lata. Dziś kończę 66 lat, ale czuję się na 16 - dworuje sobie Kończyło. Coś w tym jednak jest. Po wymianie kontuzjowanego swego czasu stawu biodrowego znów jest na chodzie. Zajęcia prowadzi w kevlarze nie po to, by autorytet wzrósł, lecz po to, by osobiście prezentować ćwiczenia i samemu się z przyjemnością pokręcić. - Mam też drugie marzenie. By jednak któryś z moich wychowanków zasilił w przyszłości wrocławską Spartę. Bo jestem stąd - dodaje.

No to zdrówka i spełnienia marzeń! A papie Zmarzlikowi pełnych rąk roboty. W końcu lubi sobie podłubać w metalach. Np. w złocie.

Zobacz także:
Polska to najlepsze co go spotkało. Lars Gunnestad pamięta o Polakach i chętnie ich zatrudnia [WYWIAD]
To dzięki niemu Motor był bliski złota w Polsce. Trener, który nie spał w nocy, bo chciał wygrywać

Komentarze (6)
avatar
mari
14.02.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Tak jak w przypadku zmajstrowania genialnego syna to zwyczajny fart, tak maszynka ze zdjęcia "cukiereczek" :)) 
avatar
Wasylczuk
13.02.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Szanowni kibice przepraszam za ten wpis,ale niestety to forum zostało opanowane przez podszywaczy i prowokatorów takich jak MarekGorzów,najlepszy tor w PGE,Wielki Motor itp.itd. dlatego nie ma Czytaj całość
avatar
najlepszy tor w PGE
9.02.2021
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Kolejne potwierdzenie na to, że środowisko gorzowskie to "jądro" dyscypliny. 
avatar
karol3414
9.02.2021
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Yyy, a ja myślałem że to artykuł o ojcu Bartka Zmarzlika, myślałem że coś przeczytam konkretnego o tych maszynach startowych, że wymyślił coś co zastąpi te które się zacinają, a tu proszę, arty Czytaj całość
avatar
Tomek z Bamy
9.02.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Henryk Jasek-kumpel ze szkolki zuzlowej Czekanskiego,a Papa Zmarzlik na pewno byl na praktykach mechanicznych u w/w zurnalisty;)