Żużel. Szpila tygodnia: Memoriał - niewdzięczna impreza. Trudne zadanie przed działaczami [KOMENTARZ]

Złoty Kask stał się memoriałem Jerzego Szczakiela. Równocześnie trwają prace nad turniejem poświęconym Zenonowi Plechowi. Trzymam kciuki, bo ostatnie lata pokazują, że polski kibic omija takie imprezy. Woli rywalizację ligową ponad wszystko.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
Jerzy Szczakiel WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Jerzy Szczakiel
Muszę przyznać, że spodobał mi się pomysł, by Złoty Kask stał się równocześnie memoriałem Jerzego Szczakiela. Pierwszy polski mistrz świata w jeździe na żużlu zasługuje na uhonorowanie. Zwłaszcza że nie mieliśmy tych czempionów zbyt wielu jak do tej pory. Trzymam też kciuki za to, by powiodły się plany uhonorowania Zenona Plecha.

Nie można przy tym oczekiwać, że trudy organizowania imprezy poświęconej Szczakielowi na swoje barki weźmie II-ligowy OK Bedmet Kolejarz Opole, z którym mistrz świata z sezonu 1973 był związany przez całą karierę. W tym ośrodku nie dysponują aż takimi środkami, by ponosić ryzyko finansowe związane z turniejem. Trzeba sobie bowiem powiedzieć wprost. Przeciętnego kibica trudno zachęcić do zawodów memoriałowych. On ponad wszystko wielbi ligę.

Na przestrzeni ostatnich lat w Polsce porzucono organizację co najmniej kilku imprez memoriałowych - we Wrocławiu nie ma już turnieju Ryszarda Nieścieruka, w terminarzu zawodów Rybniku próżno szukać memoriału Łukasza Romanka, Jana Ciszewskiego czy nawet turnieju o złotą lampkę górniczą im. Antoniego Woryny. Przykładów takich "zakurzonych" imprez jest więcej.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Dudek wspomina, jak wszedł w buty Golloba. Kołodziej mówi o odgryzaniu się Iversenowi

Pozytywne przykłady to na pewno memoriał Edwarda Jancarza w Gorzowie czy Alfreda Smoczyka w Lesznie, choć i tam frekwencja nie jest tak imponująca jak na lidze. Działacze z tych ośrodków znaleźli przy tym idealną formułę - turnieje odbywają się na samym starcie sezonu, gdy kibic spragniony jest jeszcze żużla. Rozgrywanie memoriału w środku lata, gdy fan jest już pochłonięty ligą czy turniejami Grand Prix, często mija się z celem. Niestety.

Jeszcze w latach 90. czy na początku XXI wieku sytuacja wyglądała zgoła inaczej. Chociażby cykl SGP nie był tak rozrośnięty, przez co światowa czołówka rzadziej gościła na wybranych stadionach w Polsce. Ograniczenie startów obcokrajowców do dwóch w jednej drużynie powodowało też, że turniej indywidualny stawał się okazją do zobaczenia zawodników, których na co dzień rzadko można było podziwiać na własne oczy.

Obecnie realia są takie, że światową czołówkę mamy co tydzień w PGE Ekstralidze, a jako kraj organizujemy trzy rundy mistrzostw świata SGP. Dlatego polski kibic ma w czym wybierać. W tej sytuacji jakikolwiek memoriał jest dla niego imprezą mniejszego kalibru. Zwłaszcza że część żużlowców wykorzystuje je do testowania sprzętu. Nie zawsze też zachowuje powagę sytuacji. Wystarczy przypomnieć, jak Grzegorz Walasek w każdym biegu markował defekt, gdy w roku 2019 we Wrocławiu organizowano memoriał Tomasza Jędrzejaka.

Dlatego nie mam wątpliwości, że przed działaczami trudne zadanie, jeśli memoriały Jerzego Szczakiela czy Zenona Plecha mają odnieść sukces i na stałe wpisać się do kalendarza żużlowego. Miejmy jednak nadzieję, że tak się stanie.

Łukasz Kuczera

Czytaj także:
Konflikt Graversena z GM nie uderza w zawodników
Canal+ weźmie PGE Ekstraligę na cztery lata?

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy zawody memoriałowe są atrakcyjne dla przeciętnego kibica?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×