Przypomnijmy, że Moje Bermudy Stal wnioskowała łącznie o około cztery miliony złotych z budżetu miasta. Prezydent Jacek Wójcicki nie był jednak tak łaskawy dla klubu. - Zawsze szanuję decyzje prezydenta i komisji sportu. Tak samo jest tym razem. Nasz wniosek opiewał na wyższą kwotę. Jest niższa, co ma związek z sytuacją gospodarczą. Przyjmujemy to do wiadomości i działamy - powiedział nam prezes Marek Grzyb.
Szef gorzowskiego klubu w ogóle nie ukrywa, że zarząd czeka teraz spore wyzwanie. Wsparcie jest niższe niż rok temu, a klub ma większe wydatki. - Kontrakt naszego mistrza Bartosza Zmarzlika poszedł przecież mocno w górę - przypomniał Grzyb. Dodajmy, że wychowanek Stali podpisał rekordową umowę, która może być warta nawet trzy miliony złotych.
- Nie ma jednak mowy o narzekaniach czy panice. Informacja z miasta powoduje jednak, że zarząd musi zakasać rękawy do jeszcze cięższej pracy. Musimy gdzieś poszukać pieniędzy i się dodatkowo wykazać. Nie robiłbym jednak z tego powodu żadnej sensacji. W Stali Gorzów nie ma ludzi, którzy narzekają na swój los. Jesteśmy od tego, żeby podejmować się takich wyzwań i kończyć je sukcesem. Jestem przekonany, że i tym razem podołamy - podkreślił Grzyb.
Dodajmy, że wysokość wsparcia dla klubu z Gorzowa skomentował także Jerzy Synowiec. - Stal otrzymała dużo mniej niż chciała, a więc moje działania okazały się w miarę skuteczne - mówił gorzowski radny. Marek Grzyb pozostał jednak w tym przypadku niewzruszony. - Niech kibice sami ocenią te słowa pana radnego. Ja już nie chcę - podsumował.
Zobacz także:
Wariat z Chicago. Szalony kibic Motoru Lublin
ZOBACZ WIDEO Żużel. Patryk Dudek: ciężko będzie bić się o pierwsze miejsce. Najważniejsze utrzymanie