Katarzyna Bujakiewicz na pomoc Ninie Słupskiej. Jej występ w znanym programie zaskoczył wszystkich

PAP / Wojtek Jargiło / Na zdjęciu: Katarzyna Bujakiewicz
PAP / Wojtek Jargiło / Na zdjęciu: Katarzyna Bujakiewicz

- Kiedy znana osoba robi coś głupiego, to wtedy lepiej się klika. Postanowiłam to wykorzystać i w ten sposób pomóc - mówi Katarzyna Bujakiewicz. Znana aktorka niedawno wystąpiła w "Młodym Junaku" w nSport+. Wszystko dla Niny Słupskiej.

Nina Słupska to bratanica Pawła Słupskiego, znanego sędziego żużlowego. Dziewczynka choruje na SMA, czyli rdzeniowy zanik mięśni. Nadzieją dla niej jest terapia genowa, która kosztuje aż dziewięć milionów złotych. Więcej na ten temat TUTAJ. Rodzina Niny robi wszystko, żeby uzbierać środki. Na razie udało się zgromadzić ponad 3,5 miliona złotych.

W akcję mocno angażuje się środowisko żużlowe. Ostatnio niespodziewanie pojawiła się w nim Katarzyna Bujakiewicz, której do tej pory nikt nie kojarzył z czarnym sportem. Aktorka uczestniczyła w kultowym programie "Młody Junak" (test sprawnościowo-szybkościowy) w telewizji nSport+. Jej występ był sporym zaskoczeniem dla kibiców żużla, bo wcześniej udział w rywalizacji brali głównie żużlowcy startujący w PGE Ekstralidze. Bujakiewicz była pierwszą kobietą, która zdecydowała się stanąć do rywalizacji.

- Nie miałam z tym problemu. Dobrze wiem, że kiedy ktoś znany robi coś głupiego, to wtedy lepiej się klika. A ja jestem w stanie posunąć się do wszystkiego, by komuś pomóc. Znana twarz zawsze się przyda - mówi nam aktorka. - To dlatego postanowiłam być "Młodym Junakiem". Sama to zaproponowałam, bo widziałam, że wcześniej to samo zrobił Marcin Wójcik z kabaretu Ani Mru-Mru. Motoryzacja nie jest zresztą mi obca. Mam w rodzinie odpowiednie korzenie. Mój ojciec był motorowodniakiem - podkreśla.

Dodajmy, że Bujakiewicz wcześniej nie była fanką żużla, ale jest na dobrej drodze, żeby nią zostać. - Całe życie mieszkałam przy stadionie żużlowym w Poznaniu, ale nigdy nie byłam na meczu, bo zawsze silniejsza była tam piłka nożna. Gdy zjechaliśmy do Lublina, to wszyscy mówili, że muszę się wybrać i wydarzyło się to w końcu w ubiegłym roku. Dałam się wyciągnąć i trafiłam od razu na historyczne wydarzenie, o którym mówił cały świat. To było spotkanie, na którym był bity rekord podnośników. Później znowu wszystko zostało zamknięte i czekam na ciąg dalszy, bo emocje były niesamowite - przyznaje.

Zanim jednak kibice wrócą na stadiony, Bujakiewicz chce pomóc rodzicom Niny w zebraniu dziewięciu milionów złotych. Występ w "Młodym Junaku" był tylko jedną z form pomocy. - Wszystko zaczęło się pod koniec listopada. Na Instagramie napisała do mnie mama Niny. Od razu postanowiłam pomóc, bo mam to we krwi. Od 12 lat jestem w Drużynie Szpiku, więc to dla mnie normalne - przyznaje.

- W tej chwili mieszkam w Lublinie, więc od razu zaproponowałam spotkanie. Stanęliśmy na placu Litewskim, porozmawialiśmy i się polubiliśmy. Postanowiliśmy, że będziemy działać razem. Każdy z nas myślał, żeby kogoś do akcji zaangażować. Ten krąg się poszerzał i tak powstała armia Niny. Ciągle działamy. Robimy, ile tylko się da. Licytujemy między innymi kolacje ze mną, Wojtkiem Cugowskim czy Marcinem Wójcikiem. Nagraliśmy też "hiciora" dla Ninki. Czadu w tym utworze dali zwłaszcza bracia Cugowscy. Wyszło znakomicie. Wystarczy kliknąć i posłuchać, żeby nam pomóc. Dzieje się naprawdę sporo. Wszystkie inicjatywy znajdują się w naszych social mediach -  podsumowuje Bujakiewicz.

Przypominamy, że cały czas można wesprzeć Ninę Słupską. Szczegóły znajdują się TUTAJ.

Zobacz także:
Jak się hodowały leszczyńskie Byki

ZOBACZ WIDEO Lambert opowiada o różnicach w poziomie lig. Mówi też o Motorze Lublin

Źródło artykułu: