W tym tygodniu zostaną zainaugurowane rozgrywki Metal Speedway League. Najwyższa liga w Danii powróci tym samym po roku przerwy - miniony sezon nie doszedł do skutku z powodu pandemii koronawirusa.
Póki co spotkania będą odbywać się za zamkniętymi drzwiami. Joergen Bitsch, szef Duńskiego Związku Motorowego, będzie jednak walczyć o możliwość obecności kibiców na trybunach.
Postara się przekonać rząd o zgodę dla fanów na meczach żużla. Tak, jak dzieje się ze spotkaniami ligi piłkarskiej, gdzie kluby mogą wpuszczać ograniczoną liczbę sympatyków sportu.
ZOBACZ WIDEO Leon Madsen i jazda parą. Jest za szybki dla kolegów, a może problem leży gdzie indziej?
- Z całym szacunkiem zarówno dla rządu, jak i klubów piłkarskich, ale muszę przyznać, że to niespójne, że duńskie sporty motorowe, w tym żużel, nadal są ograniczane surowymi obostrzeniami - mówi Bitsch dla oficjalnej strony duńskiej federacji.
- Mecze żużlowe odbywają się w plenerze, stadiony mogą pomieścić 10 tys. widzów. W zeszłym roku testowaliśmy warianty z podziałami sektorów, oddzielnymi wejściami, osobnymi toaletami, dodatkowymi ochroniarzami i wyznaczaniem miejsc siedzących w odpowiedniej odległości. W ten sposób możemy wpuścić np. 500 widzów - opisuje działacz.
Nie ma wątpliwości, że wpuszczenie nawet ograniczonej liczby widzów wyjdzie na plus klubom, które będą mogły sprzedać pewną pulę biletów. To będzie dla nich finansowym zastrzykiem. - Możemy też wprowadzić zasadę, by każdy kibic przynosił ze sobą swoje krzesełko - dodaje Joergen Bitsch.
Zobacz też:
Żużel. Polonia - Unia. Bez juniorów też da się jechać i nawet wygrać [ZAPOWIEDŹ]
Muzyczna pasja reprezentanta Polski. Nagrał nową piosenkę i musiał zmierzyć się z krytyką