W trzeciej gonitwie meczu Marwis.pl Falubaz Zielona Góra - Betard Sparta Wrocław od pierwszego łuku prowadził Patryk Dudek, który - wydawało się - kontrolował przebieg wyścigu. No właśnie: wydawało się.
Lidera zielonogórzan na dystansie gonił Gleb Czugunow, w trakcie wyścigu w pogoń włączył się też Maciej Janowski, uprzednio pokazując plecy Piotrowi Protasiewiczowi. I właśnie fakt, że Janowski dojechał do Czugunowa sprawił, że goście byli w stanie wykonać atak na Dudka.
Ten miał miejsce na ostatnim wirażu, gdy Czugunow napędził się po zewnętrznej części toru, natomiast Janowski zaatakował Dudka bliżej krawężnika. Lider Marwis.pl Falubazu próbował się bronić, tuż przed metą zapewne myślał, że misja zakończyła się powodzeniem.
Otóż nie. Wrocławianie na ostatnich metrach nabrali takiej prędkości, że nawet nie kilkanaście, a dosłownie kilka metrów przed metą, za jednym zamachem wyprzedzili Dudka. W ciągu sekundy, może dwóch, z 3:3 zrobiło się 5:1 na korzyść Betard Sparty.
- Szczerze mówiąc takiego wyścigu chyba jeszcze nie widziałem, a żużel oglądam już tyle lat. To co zrobili wrocławianie... - zachwycał się komentujący to spotkanie w nSport+ Wojciech Dankiewicz.
- Patryk robił co mógł, miał sytuację pod kontrolą. Ale gdy zaczęło ścigać go dwóch rywali, jeden z prawej, drugi z lewej, Dudek nie wiedział, gdzie jechać - analizował Marek Cieślak.
- To było jak meta na Giro. Tam też kolarze tak wjeżdżają - śmiał się trener ROW-u Rybnik.
Zobacz też:
Żużel. Wilki odjeżdżają, ale szykuje się zażarta walka o play-offy! Tabela i statystyki eWinner 1. Ligi
Żużel. Polonia - Orzeł. Wymiana ciosów w Bydgoszczy. Tercet dał ważną wygraną gospodarzom [RELACJA]
Tunerzy stawiają się żużlowcom. Burza w szklance wody czy realny problem?