Mnóstwo kontrowersji we Wrocławiu! Duńczyk i Rosjanin wściekli na sędziego

Materiały prasowe / Na zdjęciu: Emil Sajfutdinow
Materiały prasowe / Na zdjęciu: Emil Sajfutdinow

Kipiało od emocji na Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu w piątkowy wieczór. Leon Madsen po wykluczeniu w półfinale był gotów roznieść własny boks, chwilę później Emil Sajfutdinow również poczuł się pokrzywdzony przez sędziego.

GP Polski w piątkowy wieczór padło łupem Bartosza Zmarzlika, który w finale stoczył pasjonujący bój z Maciejem Janowskim. Zanim jednak doszło do pojedynku polsko-polskiego, mieliśmy mnóstwo kontrowersji za sprawą decyzji podejmowanych w wieżyczce sędziowskiej przez Craiga Ackroyda.

Zaczęło się już w pierwszym półfinale, w którym taśmy dotknął Robert Lambert. Brytyjczyk, startujący w niebieskim kasku, został wykluczony, ale na stadionie zapaliło się również czerwone światło, co mogło sugerować wykluczenie Leona Madsena. Był to jednak błąd. Tyle że do czasu.

Madsen po gorszym starcie dał się wyprzedzić rywalom i musiał gonić na dystansie. Na drugim łuku Duńczyk bezpardonowo zaatakował Emila Sajfutdinowa, co zakończyło się niegroźnym upadkiem Rosjanina. Sędzia w tej sytuacji wykluczył Madsena, który nie potrafił się pogodzić z decyzją arbitra. Kamery telewizyjne pokazały, jak zawodnik z Danii uderza w krzesełko w swoim boksie, a następnie hamuje się od jego zniszczenia.

ZOBACZ WIDEO Lindgren wbija szpilę Madsenowi. Rozmowa ze Świderskim? Bez komentarza

Minęło parę chwil, a w wielkim finale znów arbiter z Wielkiej Brytanii znalazł się na ustach wszystkich. Tym razem w ostrą walkę z Emilem Sajfutdinowem wdał się Maciej Janowski. Wrocławian wszedł ostro pod łokieć Rosjanina na pierwszym łuku, a pomiędzy żużlowcami doszło do kontaktu, wskutek którego jadący po zewnętrznej Sajfutdinow katapultował się z motocykla.

Podczas gdy niemal cały stadion oczekiwał, że sędzia wykluczy Janowskiego, bo sytuacja była bardzo podobna do tej z półfinału, w którym wykluczony został Madsen, tym razem wyeliminowany został Sajfutdinow. - Jestem tym zaskoczony - mówił w studiu Canal+ Mirosław Jabłoński. - Ja też - dodawał towarzyszący mu Dominik Kubera.

Wściekły był też Sajfutdinow, którego w parku maszyn musiał uspokajać dyrektor generalny cyklu SGP, Phil Morris. Trudno się jednak dziwić Rosjaninowi, bo uciekło mu kilka punktów do klasyfikacji generalnej mistrzostw świata. Po GP Polski zawodnik z Rosji jest trzeci z 46 punktami. Do liderującego Janowskiego traci 10 "oczek". Gdyby decyzja Craiga Ackroyda w finale była inna, sytuacja wyglądałaby inaczej.

Czytaj także:
We Wrocławiu może narodzić się nowy mistrz świata
Artiom Łaguta mówi o sytuacji w Grand Prix

Źródło artykułu: