W rozmowie z WP SportoweFakty Duńczyk przyznaje jednak, że cały czas płaci frycowe, gdyż jest jednym z zawodników z najkrótszym stażem w gronie stałych uczestników tej prestiżowej serii. Podczas turnieju o SGP Szwecji zameldował się w półfinale, choć tak naprawdę siedem punktów, które dało mu tę możliwość, uzyskał w trzech pierwszych seriach.
Cały czas jest "pierwszoroczniakiem"
- Nadal jestem nowym facetem w tej "klasie". Miałem całkiem niezły początek zawodów. W czwartym biegu pojawiły się jakieś problemy z silnikiem. Zmuszony byłem zmienić motocykl, jednak w nim nie znalazłem żadnej szybkości. Ogólnie jestem dosyć zadowolony z tego, że udało mi się awansować do półfinału, gdy tak naprawdę punktowałem w tylko trzech biegach - ocenił swój występ w 7. rundzie tegorocznego cyklu SGP Anders Thomsen.
Od sezonu 2015 już tradycją stało się, że w weekend, w który odbywają się zawody w Målilli, w tym miejscu pojawiają się opady deszczu. Pomijając sezon 2020, gdy rundy cyklu SGP tam nie rozgrywano, taka sytuacja miała miejsce w latach 2015-2019. Nie inaczej było i tym razem, na szczęście nie powtórzył się scenariusz z roku 2016, kiedy to jedyny raz przełożono imprezę na niedzielę. - Tor był zdecydowanie w porządku. Organizatorzy z Målilli wykonali w tym miejscu naprawdę dobrą robotę, aby można było się ścigać. Dodatkowo BSI i Phil Morris świetnie się spisali, aby przygotować ten tor. Był on zdecydowanie w porządku już od pierwszego wyścigu - podkreślił nasz rozmówca.
ZOBACZ WIDEO Czy Hampel i Lampart mieli pretensje do Kubery?
Kolejna runda zmagań o medale Indywidualnych Mistrzostw Świata ma odbyć się 28 sierpnia w rosyjskim Togliatti. Czy Thomsen miał szansę występować już w tym nietypowym dla większości zawodników miejscu? - Tak, startowałem tam w roku 2016. Nie pamiętam za bardzo mojego rezultatu, jednak tamten stadion jest całkiem ładny. Należy jednak pamiętać, że to Rosja (śmiech).
Turniej cyklu SGP w Togliatti odbędzie się po raz pierwszy w historii. Wcześniej rozegrano tam SGP Challenge w roku 2017 oraz finały Speedway of Nations dwa lata później. W tym przypadku jednak potrzebne są szersze działania i większe inwestycje. - Zaczęliśmy wszystko przygotowywać już dawno temu. Myślę, że mamy cały sprzęt i resztę już odpowiednio przygotowane. Wydaliśmy na to sporo pieniędzy. Trzeba tylko zapakować wszystko, udać się tam i wrócić, aby móc ponownie ścigać się w Europie - podkreślił.
Cieszy się każdą minutą, spędzoną wśród żużlowej elity
Z pewnością naszemu rozmówcy podoba się jazda w gronie najlepszych zawodników świata. Łatwo jednak nie jest i do każdego turnieju trzeba być perfekcyjnie przygotowanym. Jak zatem Anders Thomsen oceni swój pierwszy sezon w Speedway Grand Prix?
- Jest naprawdę trudno. Musimy pracować bardzo ciężko, znajdować dobre ustawienia i rzeczy, które będą działały dobrze. Obecnie robię, co mogę. Cieszę się z każdej pojedynczej minuty, którą spędzam w cyklu Grand Prix. Trzy razy wystąpiłem już w półfinale. Myślę, że to nie jest taki zły wynik, jak na pierwszy sezon startów. Zawsze widzimy, że zawodnicy stają się lepsi w kolejnym roku rywalizacji. Wiem jednak, że stać mnie na więcej. Muszę tylko jechać bardziej stabilnie. Ciężko nad tym pracujemy. Utrzymuję jednak uśmiech na mojej twarzy i uczę się cały czas, gdy tu jestem - skomentował.
W Polsce Duńczyk reprezentuje Moje Bermudy Stal Gorzów. Drużyna ta w ostatnim czasie dostała kilka poważnych "ciosów" - kontuzje obojczyków leczą Wiktor Jasiński (w czwartkowe przedpołudnie poinformował o powrocie do treningów) i Martin Vaculik, urazu ręki doznał Szymon Woźniak, a wcześniej Kamil Nowacki. Przed zespołem jeszcze jeden mecz rundy zasadniczej PGE Ekstraligi w Toruniu, a następnie najważniejsza część sezonu, czyli faza play-off. Jak jednak śpiewał zespół Queen - "przedstawienie" musi trwać.
- Teraz "show must go on". Wielka szkoda, że mamy tak wiele kontuzji w naszym zespole. Mam nadzieję, że chłopaki wrócą i będą w pełni sił tak szybko, jak to tylko możliwe. Nie wydaje mi się jednak, że uda się to przed piątkowym meczem w Toruniu. Oni robią wszystko, co mogą. Lepiej, żeby wrócili na półfinały, ponieważ wiem, że mamy naprawdę silny zespół. Sądzę, że wtedy uda nam się wystartować w miarę pełnym zestawieniu - ocenił.
Wiele zawdzięcza klubowi z Gorzowa i nadal chce tam jeździć
W zespole Stanisława Chomskiego Thomsen startuje już trzeci rok z rzędu. Zadomowił się zatem w gorzowskim klubie, a pytany o jego przywiązanie do tego ośrodka, z uśmiechem na twarzy wspomina pierwsze chwile z tym związane.
- Sądzę, że to miejsce jest odpowiednie dla mnie. Chyba w pierwszych moich zawodach na tym torze zdobyłem tylko kilka punktów. Gdy zatem oni przyszli do mnie i zapytali, czy chciałbym jeździć w Gorzowie, byłem tym bardzo zaskoczony (śmiech). Przecież gdy tam startowałem, zdobyłem tylko kilka punktów! Potraktowałem to jako wyzwanie, ponieważ tamten tor jest nietypowy, jeśli chodzi o ściganie, jednak jest on naprawdę dobrym, domowym owalem. Jak już mówiłem - to wyzwanie, a teraz znam ten tor i jego ścieżki bardzo dobrze. Jestem po prostu szczęśliwy, że mogę tam być. To wspaniałe miejsce. Stal Gorzów sporo mi pomogła, abym mógł stać się lepszym zawodnikiem. Mam w tym zespole naprawdę świetnych kolegów, zarząd również jest bardzo dobry. Cieszę się, że znalazłem się właśnie tam.
Duńczyk przed sezonem 2021 związał się dwuletnim kontraktem z gorzowskim ośrodkiem. Czy zatem możemy być pewni jego startów w żółto-niebieskich barwach w sezonie 2022? - Mam dwuletni kontrakt ze Stalą. Zobaczymy jednak, jak ułożą się wszystkie sprawy. Bardzo chciałbym tam jeździć w kolejnym roku i okaże się, czy uda się to zrealizować - podsumował.
Czytaj także:
Ranking U-24 eWinner 1. Ligi. Czterej zawodnicy z dwucyfrówkami
Moje Bermudy Stal Gorzów wzmocni pozycję U24. Prezes Marek Grzyb szykuje prawdziwy hit!