Po trzech seriach Fricke miał na koncie sześć punktów i droga do awansu była jeszcze daleka. Dzięki zwycięstwu w dwóch ostatnich startach zgromadził on na swoim koncie jednak 12 "oczek", co dało największą zdobycz tego dnia. Tyle samo wywalczył Paweł Przedpełski, który ostatecznie wygrał bieg dodatkowy z 25-letnim Australijczykiem.
W ostatnim biegu rundy zasadniczej Fricke zmierzył się z Chrisem Holderem, który szanse na awans stracił już wcześniej. Dwóch kolegów z reprezentacji pokazało w tym wyścigu niezłe ściganie, choć raczej oczywistym było, że ten, który nie miał już o co walczyć, nie będzie za wszelką cenę chciał wygrać tej rywalizacji. Ostatecznie bardzo ważne trzy punkty trafiły na konto Fricke, co po zawodach pozwoliło mu cieszyć się z miejsca w przyszłorocznym cyklu Grand Prix.
- Nie wiem, czy Chris mógł mi przeszkodzić w wygraniu ostatniego biegu. To był ciężki wyścig. Oczywiście to zwycięstwo znaczyło dla mnie bardzo wiele, dlatego naciskałem bardzo mocno. Czuję ulgę, że nie muszę się już martwić miejscem w Grand Prix na przyszły rok i mogę skoncentrować się na jeździe w kolejnych rundach tegorocznego cyklu. Postaram się osiągnąć jakieś dobre wyniki bez presji, dotyczącej udziału w mistrzostwach w kolejnym sezonie - mówił po SGP Challenge Max Fricke, w rozmowie z WP SportoweFakty.
W kolejnych rundach cyklu da z siebie wszystko
Teraz na jego występy w tegorocznej serii będzie z uwagą patrzył głównie Janusz Kołodziej. Jeśli Australijczyk zakończyłby cykl w pierwszej szóstce, to właśnie wychowanek Unii Tarnów powinien zająć kolejne miejsce wśród elity. Fricke nie ma zamiaru jednak odpuszczać walki o dobry wynik, pomimo gwarancji udziału w cyklu w sezonie 2022.
- Oczywiście. Za każdym razem, gdy jadę w Grand Prix, chcę wygrać. Nie jestem w cyklu tylko dlatego, żeby się dobrze bawić. Chcę tam jeździć i wygrywać. Człowiek zawsze się cieszy, gdy zwycięża. Planuję zatem startować w kolejnych rundach Grand Prix i dawać z siebie wszystko. Jednocześnie nie muszę martwić się o swoje miejsce w cyklu na przyszły rok - dodał.
Owal w Żarnovicy sprawiał sporo problemów niektórym zawodnikom. Z nierównością na drugim łuku zapoznał się rodak naszego rozmówcy Rohan Tungate, na pierwszym wirażu z kolei, wychodzącego na prowadzenie w jednym z biegów Chrisa Holdera podniosło i spadł na ostatnią lokatę. - Było sporo kolein. Pojawiały się bardzo duże dziury. Na końcu zawodów był to bardzo zwodniczy tor. Najważniejsze jednak jest to, że każdy zakończył ten turniej bezpiecznie. To ekscytujące, że będziemy mieli kilku nowych zawodników w mistrzostwach świata w przyszłym roku - skomentował.
Perfekcyjny debiut na słowackim owalu
Okazuje się, że podobnie jak Paweł Przedpełski, który wygrał sobotnie SGP Challenge, Max Fricke również startował na Słowacji po raz pierwszy. Nieznajomość toru nie przeszkodziła u jednak cieszyć się z końcowego sukcesu. Wartością dodaną był z pewnością również ranny trening, na który dotarł on po piątkowym meczu we Wrocławiu.
- Nigdy wcześniej tu nie startowałem. Obudziłem się, ponieważ podróżowaliśmy nocą z Wrocławia, wysiadłem z busa i byłem zaskoczony wielkością tego toru. To z pewnością bardzo duży owal. Trening na nim okazał się dla mnie przydatny. Dobrze było zapoznać się z tym torem. Oczywiście nigdy wcześniej nie startowałem w tym miejscu. Dlatego dobrze, że mogłem mieć już jakieś pojęcie o nim i sprawdzić, jak się na nim będę czuł. To na pewno było coś przydatnego - podkreślił.
Dzień wcześniej Marwis.pl Falubaz Zielona Góra, którego barw w PGE Ekstralidze bronił w tym roku Fricke, jechał swój ostatni ligowy mecz. Ostatecznie zespół ten uległ na wyjeździe Betard Sparcie Wrocław 37:53. Nie można było jednak mieć zastrzeżeń do Australijczyka, który w sześciu startach spisał się bardzo dobrze, gromadząc 15 punktów z bonusem.
- Za każdym razem, gdy wyjeżdżam na tor, daję z siebie 110 proc. dla zespołu, dla którego startuję. W Zielonej Górze wiele znaczyło dla mnie, aby pokazywać się naprawdę dobrze. Niestety to nie było wystarczająco dużo. Jako drużyna nie osiągnęliśmy zwycięstwa, którego tak naprawdę bardzo potrzebowaliśmy, co jest rozczarowujące. Najważniejszą rzeczą jednak jest to, że włożyłem w ten występ tyle wysiłku, ile tylko mogłem. Za każdym razem starałem się naprawdę mocno. W piątek osiągnąłem dobry wynik, jednak cieniem na tym kładzie się fakt, że nie wygraliśmy i musieliśmy czekać na rozstrzygnięcia niedzielnego meczu w Grudziądzu - mówił o swoim ostatnim ligowym meczu sezonu 2021 w Polsce.
Bardzo dobry wynik na koniec sezonu na "starych śmieciach"
Dla Australijczyka występ na Stadionie Olimpijskim był powrotem w to miejsce w barwach przeciwnej drużyny, w poprzednich trzech sezonach startował on bowiem we wrocławskim zespole. Dlatego miejscowi kibice zgotowali mu miłe powitanie, pamiętając o jego wkładzie w wyniki drużyny w poprzednich sezonach.
- Cieszyłem się z powrotu do Wrocławia w meczu ligowym, ponieważ spędziłem tam sporo czasu. Kibice byli dla mnie naprawdę bardzo mili. Cieszę się, że mogłem spotkać ich wszystkich ponownie. Sądzę, że byli szczęśliwi z tego, że wykonałem dobrze swoją robotę, nawet jeśli zrobiłem to dla przeciwnego zespołu, a nie dla tego, któremu kibicują. Miło było spotkać kilku przyjaciół, kibiców i rzeczy, które miały związek z Wrocławiem w moim przypadku. Zostałem przywitany tam naprawdę dobrze. Było miło, jednak jestem zadowolony również z tego, że udało mi się tam tak dobrze zapunktować.
Wiemy już, że PGE Ekstraligę opuszcza zespół z Zielonej Góry, a utrzymanie w ostatniej rundzie zapewniła sobie drużyna z Grudziądza. Przed decydującym spotkaniem tych ostatnich z rywalami z Częstochowy, krótko po zawodach w Žarnovicy Australijczyk nie chciał się jeszcze wypowiadać na temat ewentualnych scenariuszów, dotyczących jego przyszłości na polskich torach. - Musimy poczekać i zobaczyć, co wydarzy się w niedzielę. Nie mogę jeszcze powiedzieć więcej, ponieważ musimy znać rozstrzygnięcia z ostatniego meczu w Grudziądzu - podkreślił krótko na koniec rozmowy z WP SportoweFakty Max Fricke.
Czytaj także:
Przedpełski mówi o jeździe z kontuzją i awansie do żużlowej elity. Wiemy, komu zadedykował sukces
Wielki sukces Stanisława Burzy! Polak awansował do Grand Prix
ZOBACZ WIDEO Apator potwierdza zainteresowanie Drabikiem! Co z Miedzińskim?