Sławomir Kryjom przed meczem Trans MF Landshut Devils z OK Bedmet Kolejarzem Opole mówił otwarcie, że chce minimum dwudziestu punktów przewagi przed rewanżem w stolicy polskiej piosenki.
Zatem, czy czternaście punktów to dużo czy mało? - I dużo, i mało. Chciałem mieć dwadzieścia. Biorąc pod uwagę, że trzy biegi w Landshut prowadziliśmy 5:1, a nie dowieźliśmy tego, jest niedosyt. W niedzielę czeka nas ciężka robota, bo przeciwnik na swoim torze prezentuje wysoką klasę - mówi menedżer na łamach serwisu polskizuzel.pl.
Przed meczem w Opolu ekipa Diabłów spotka się na wspólnym obiedzie, by porozmawiać nie tylko o rewanżowym spotkaniu, ale również o całym sezonie. Czy zatem dojdzie do podsumowania rozgrywek 2. Ligi Żużlowej? - To nie tak. Chodzi o to, że to był pierwszy rok jazdy Landshut w polskiej lidze. Huckenbeck czy Berge już wcześniej odjeżdżali pełne sezony, więc dla nich, to nic nowego. Dla pozostałych to jednak nowe doświadczenie. Dla nich to był pierwszy raz w życiu albo pierwszy od długiego czasu.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Magazyn PGE Ekstraligi. Lewicki, Kubera i Majewski gośćmi Musiała!
Sezonowym planem zespołu z Landshut miała być walka o play-off, tymczasem drużyna dotarła nie tylko do finału najniższego szczebla, ale również ma ogromną szansę, aby w swoim debiucie awansować do eWinner 1. Ligi.
- To prawda, że nie było takiego celu, jak finał czy awans. Jesteśmy jednak w grze, a ja jestem ambitnym człowiekiem. Zrobię wszystko, żeby te 14 punktów obronić. Zresztą my nie jedziemy do Opola się bronić, ale po to, żeby wygrać. A jaki będzie wynik, to czas pokaże. Chcę postawić kropkę nad i, wtedy powiem, czy jestem zadowolony.
Czytaj także:
Mirosław Jabłoński przekazał świetne wieści. Chodzi o zdrowie jego syna!
Rafał Szombierski miał usłyszeć wyrok. Sąd zaskoczył