Ostrowianie wywalczyli awans w niedzielę. Zespół Mariusza Staszewskiego przegrał wprawdzie w Krośnie 40:49, ale bez żadnych problemów obronił zaliczkę z pierwszego spotkania. Po meczu działacze, zawodnicy, trener i kibice cieszyli się z sukcesu, na który w mieście czekano 24 lata. Teraz przed Arged Malesą jednak bardzo trudne zadanie. Praktycznie wszystkie kluby w PGE Ekstralidze mają już gotowe składy na przyszłoroczne rozgrywki. Na rynku brakuje jakościowych zawodników, a ostrowianie muszą się zastanowić, co zrobić, żeby skład sezon 2022 dawał nadzieję na utrzymanie.
Od prezesów klubów pierwszoligowych słyszymy, że zainteresowani jazdą w Ostrowie na pewno będą Matej Zagar, Chris Holder i Adrian Miedziński. Ta trójka w rozmowach prowadzonych na zapleczu PGE Ekstraligi dawała do zrozumienia, że najpewniej zaczekają na rozstrzygnięcia w pierwszej lidze.
Pytanie tylko, czy w Arged Malesie będą zainteresowani przebudową drużyny, która wywalczyła awans. - W żużlu często sprawdza się zasada, że lepsze jest wrogiem dobrego - mówi nam Jacek Frątczak, były menedżer klubu z Torunia.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Subiektywny ranking PGE Ekstraligi. TOPlista 18. kolejki
- Zakładam, że w grę wchodziłaby tylko wymiana któregoś z obcokrajowców. Najwięcej wątpliwości dotyczyło Nicolaia Klindta, który ma gorszy sezon od poprzedniego. To jednak zawodnik z dużymi możliwościami. Potrafił świetnie pokazać się w PGE Ekstralidze w Stali Gorzów, a poza tym wcześniej był bardzo skuteczny w barwach ostrowskiego klubu. Moim zdaniem nie należy nikogo skreślać po jednych słabszych rozgrywkach - dodaje.
Frątczak uważa, że ostrowianie po awansie powinni zatrzymać wszystkich zawodników i zapewnić im sprzęt z jak najwyższej półki. - Moim zdaniem to byłaby wymiana trochę na siłę i bez żadnych gwarancji, że drużyna zyska coś pod względem sportowym. A przecież herbata od samego mieszania nie robi się słodsza. Nie wiem, czy taki ruch miałby sens. Matej, Chris czy Adrian są po trudnych sezonach, a Nicolai to dla mnie nadal żużlowiec z potencjałem. Dałbym mu szansę, ale potrzeba lepszego sprzętu niż w tym roku - podkreśla Frątczak.
Na decyzje ostrowian czekają także prezesi w eWinner 1. Lidze, którzy z Zagarem, Holderem i Miedzińskim są w kontakcie od dłuższego czasu. Jednak do tej pory nie byli w stanie spełnić ich oczekiwań finansowych. Te mogą się zmienić, jeśli zostaną odprawieni z kwitkiem przez klub z Ostrowa.
Jeśli Arged Malesa nie sięgnie po żadnego z wymienionej trójki zawodników, to wszystko wskazuje na to, że ostrowianie i tak będą musieli przeprowadzić jeden transfer. Będzie mieć to związek z przeprowadzką Patricka Hansena do Moje Bermudy Stali Gorzów, o której informowaliśmy jako pierwsi tuż po zakończeniu rundy zasadniczej w pierwszej lidze i którą teraz między wierszami potwierdził po meczu w Krośnie prezes Waldemar Górski.
- Nie dziwię się, że w Ostrowie mieli do końca nadzieję na zatrzymanie Patricka. Nie chodzi nawet o to, że to zawodnik, który w PGE Ekstralidze gwarantuje wielkie zdobycze. Było widać, że na trudnym torze w Krośnie miał kłopoty z punktowaniem na wysokim poziomie. Problem jest jednak inny i polega na tym, że lepszych od niego na rynku nie ma - zauważa Frątczak.
Jeśli ostrowianie będą musieli szukać, to jedną z opcją może być Mads Hansen, który w tym roku ścigał się w OK Bedmet Kolejarzu. Duńczyk zamierzał zresztą przedłużyć kontrakt, jeśli drużyna z Opola wywalczy awans, ale ostatecznie do tego nie doszło. Obecnie zawodnik prowadzi rozmowy z klubami eWinner 1. Ligi i pytanie, czy będzie gotowy na przeskok o dwie ligi.
- Poza tym można szukać w Falubazie, gdzie jest aż trzech zawodników U24, czyli Damian Pawliczak, Mateusz Tonder i Jan Kvech. To dla mnie najbardziej logiczny kierunek. Moim zdaniem tłok w tej formacji w Zielonej Górze jest zbyt duży i minimum jeden powinien odejść. Arged Malesa awansowała, więc odpada argument, że Falubaz będzie wzmacniać konkurencję. Poza tym niejasna jest nadal przyszłość Patryka Wojdyło. Ostatecznością byłby dla mnie Marcus Birkemose z Moje Bermudy Stali - podsumowuje Frątczak.
Zobacz także:
Wielkie serce Grzegorza Walaska