Żużel. Kończy wiek juniora, ale nie karierę. "Potrzebuję, by ktoś mi zaufał i dał szansę"

WP SportoweFakty / Sandra Rejzner / Na zdjęciu: Jakub Osyczka
WP SportoweFakty / Sandra Rejzner / Na zdjęciu: Jakub Osyczka

Jakub Osyczka jest jednym z kilkunastu zawodników, którzy wraz z zakończeniem tego sezonu przechodzą do grona seniorów. Zielonogórzanin nie ukrywa, że wciąż ma wiele do udowodnienia i wystarczy, by ktoś mu zaufał i dał szansę.

Falubaz Zielona Góra wiązał z Jakubem Osyczką duże nadzieje. To właśnie on miał być liderem formacji młodzieżowej, gdy Mateusz Tonder i Damian Pawliczak przejdą do jazdy wśród seniorów. Pomóc w realizacji tego zadania miały m.in. ubiegłoroczne starty w 2. Lidze Żużlowej w barwach OK Bedmet Kolejarza Opole.

Jednak mimo ambitnych planów, ten rok nie ułożył się po myśli zielonogórzanina. - To był dla mnie jeden z najtrudniejszych sezonów, jakie miałem możliwość odjechać... - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty.pl.

- Nie był to mój sezon. Przygotowałem się do niego najlepiej jak potrafię, jednak mimo starań, no nie wyszło. Z całego sezonu mogę wyróżnić jedynie pojedyncze momenty, jak np. zwycięstwo z Romanem Lachbaumem na zielonogórskim torze, trzy punkty z bonusem w Częstochowie (wśród pokonanych Mateusz Świdnicki - dop. red.), czy mecz w Gorzowie, gdzie przerwano bieg w momencie, kiedy byłem na prowadzeniu. Pokazałem, że nawet na takim trudnym technicznie torze potrafię jechać - zauważa nasz rozmówca.

Zawodnik nie ukrywa, że było kilka trudnych momentów w tym sezonie, z którymi nie potrafił sobie poradzić, a to też miało wpływ na to, jak prezentował się na torze. - Czułem, że nie jestem sobą i radość z tej jazdy, którą kocham, gdzieś uleciała. Nie mogłem poczuć tej radości z tego, że wsiadam na motocykl... Straciłem wiarę, ale było widać te przebłyski, a każdy, kto mnie zna, to wie, ile serducha wkładam w to, co robię i jak bardzo mi zależy na tym, by było lepiej niż jest - dodaje wychowanek Falubazu.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Rafał Dobrucki wskazał przyczynę upadku Janowskiego w finale SON

Żużlowiec na brak zajęć nie narzeka, bo podjął się zaocznych studiów na AWF we Wrocławiu, a ponadto na co dzień pracuje. Mimo że wkracza w nowy etap swojej sportowej kariery, to nie zamierza się poddawać, a swoją pomocną dłoń do Osyczki wyciągnął inny reprezentant z Grodu Bachusa, Grzegorz Zengota.

- Ostatni miesiąc intensywnie przepracowaliśmy z Grzegorzem, który dał mi swój sprzęt. Jeździliśmy po Polsce, by kręcić kółka. Dużo pracowaliśmy nad poprawą umiejętności. Zwracaliśmy uwagę na każdy element jazdy. Miałem go przy sobie, obserwował mnie, podpowiadał i za to wszystko mu bardzo dziękuję. Poczułem, że jadę, że potrafię to robić. Jestem świadomy, że ten przepracowany czas spowodował, że jestem innym zawodnikiem, niż do tej pory. Nie jest to tylko moje zdanie, bo dostawałem też takie opinie ludzi, którzy mnie obserwowali. Wiem nad czym muszę pracować i się skupić, żeby być jeszcze lepszym zawodnikiem - mówi 21-latek.

- Wiem, że potrafię, ale potrzebuję odpowiedniego wsparcia i tego, by dostać szansę, bo to jest dla mnie teraz najważniejsze, czyli odrobina zaufania - oznajmia.

Pytany, czy bardziej skłania się ku startom w 2. Lidze Żużlowej, czy w U24 Ekstralidze odpowiada: - Priorytetem jest dla mnie opcja jazdy i rozwoju, bo nie pokazałem w pełni tego, co we mnie drzemie. Mam nadzieję, że ktoś mi zaufa.

Czytaj także:
Kowalski dotąd nie jeździł dużo we Wrocławiu. Błysnął podczas rundy GP
Chciał, by żużel był większy niż F1. Zaczynał od frustracji i biedy

Komentarze (1)
avatar
UNIA LESZNO kks
6.11.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
moze w tym amatorskich rozgrywkach dodatkowych 24 sobie pojezdzi bo w zawodowych ligach nie ma szans. w tamtym roku blysnal nieraz ale to by musial pojsc w 2021 za ciosem a on poszedl raczej PO Czytaj całość