Do wypadku spowodowanego przez Rafała Szombierskiego (zgodził się na publikację wizerunku) doszło pod koniec marca 2020 roku. Były żużlowiec ROW-u Rybnik wyprzedzał swoim samochodem w niedozwolonym miejscu i doprowadził do czołowego zderzenia z pojazdem kierowanym przez Beatę Leśniewską. Młoda kobieta doznała poważnych obrażeń i przez kilka tygodni walczyła o życie. Do teraz nie odzyskała pełnej sprawności.
Szombierski zaraz po wypadku uciekł pieszo z miejsca zdarzenia. Został zatrzymany przez policjantów kilkaset metrów dalej. Zwyzywał funkcjonariuszy, podawał im fikcyjne dane i nie chciał poddać się badaniu alkomatem. Dopiero późniejsze badanie krwi wykazało, że miał ok. 2 promili alkoholu w organizmie.
Prokurator zażądał dla Szombierskiego kary 13 lat pozbawienia wolności i 500 tys. zł zadośćuczynienia. Wyrok ws. 39-latka miał zapaść pod koniec września, ale wtedy dość niespodziewanie sędzia prowadzący sprawę postanowił wznowić przewód sądowy. Tłumaczył to chęcią przesłuchania kolejnych biegłych.
Ostatecznie sędzia Krzysztof Fojcik skazał Szombierskiego na 9 lat i 4 miesiące pozbawienia wolności. Były żużlowiec musi też zapłacić 50 tys. zł zadośćuczynienia poszkodowanej Beacie Leśniewskiej, a także przeznaczyć 10 tys. zł na specjalny fundusz ofiar wypadków drogowych. Orzeczono przeciwko niemu również dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych.
Szombierski od momentu wypadku, do którego doszło w marcu 2020 roku, przebywa w areszcie i pobyt ten zostanie zaliczony na poczet kary. Były żużlowiec musi też pokryć koszty sądowe - poniesione m.in. na badania biegłych. Łącznie mowa w tym przypadku o prawie 20 tys. zł.
Sędzia Fojcik odrzucił wniosek obrony o najłagodniejszy możliwy wyrok, powołując się na zeznania świadków, co do okoliczności ucieczki z miejsca zdarzenia. Nie zgodził się z twierdzeniami adwokata Szombierskiego, jakoby ten zbiegł zaraz po tragicznym wypadku, bo poczuł się osaczony i zagrożony przez inne osoby.
Równocześnie sędzia Fojcik żądania prokuratury, która chciała 13 lat więzienia i 500 tys. zł zadośćuczynienia dla poszkodowanej, uznał za zbyt wygórowane. Podkreślił on, że Szombierski był dotąd niekarany. Na jego korzyść przemawiały też pozytywne opinie z klubów sportowych, które reprezentował w trakcie swojej kariery, a także dobra opinia z aresztu.
Wyrok jest nieprawomocny. Wiele wskazuje na to, że obrona Szombierskiego skorzysta z prawa apelacji, bo jej zdaniem werdykt sądu jest zbyt surowy. Ostateczna decyzja, co do odwołania należy jednak do 39-latka.
Czytaj także:
Jeśli nie pozwolą mu odejść, to zakończy karierę?
Grzegorz Zengota szukał i znalazł