Rafał Szombierski (zgodził się na publikację wizerunku) usłyszał wyrok na początku listopada. Za doprowadzenie do poważnego wypadku pod wpływem alkoholu, ucieczkę z miejsca zdarzenia i nieudzielenie pomocy poszkodowanej Beacie Leśniewskiej. Sąd w Rybniku skazał byłego żużlowca ROW-u na 9 lat i 4 miesiące pozbawienia wolności, a także zobowiązał do zapłaty 50 tys. zł zadośćuczynienia.
Wyrok dla 39-latka jest nieprawomocny i niemal przesądzona jest apelacja, bo zaraz po rozprawie przedstawiciele obrony Szombierskiego podkreślali, że decyzja sądu jest zbyt surowa. Warto jednak przypomnieć, że prokurator żądał dla byłego medalisty mistrzostw świata juniorów 13 lat pozbawienia wolności i 500 tys. zł zadośćuczynienia.
Rażąco niskie zadośćuczynienie
To właśnie kwestia zadośćuczynienia, po listopadowym wyroku sądu, budziła spore kontrowersje. Poszkodowana przez byłego żużlowca Beata Leśniewska od wielu miesięcy znajduje się w ośrodku rehabilitacyjnym w Krakowie, nie jest w pełni samodzielna i najprawdopodobniej nie odzyska już życia, jakie miała przed wypadkiem. Tymczasem sąd uznał, że Szombierski musi jej zapłacić ledwie 50 tys. zł.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Znany młodzieżowiec o zagranicznych juniorach: "To polska liga, więc niech startują Polacy".
- To, co zasądza sąd karny w wyroku od sprawcy na rzecz poszkodowanej, to nie są jedyne świadczenia, które jej przysługują. Zasądzone 50 tys. zł to jest nawiązka, a zatem środek karny, który przede wszystkim ma stanowić dodatkową dolegliwość dla sprawcy - komentuje Mateusz Leśniewski (zbieżność nazwisk z poszkodowaną przypadkowa - dop. aut.) z Kancelarii Adwokatów i Radców Prawnych A. Łebek i Wspólnicy.
Jako że wyrok dla Szombierskiego ciągle nie jest prawomocny, ten przebywa w areszcie. Na 9 grudnia zaplanowano posiedzenie aresztowe, na którym sąd zadecyduje o tym, czy przedłużyć tymczasową odsiadkę byłego żużlowca. Wydaje się to więcej niż prawdopodobne. Jednak to nie koniec jego problemów.
Ubezpieczyciel ma prawo żądać pieniędzy
Rafał Szombierski w momencie wypadku posiadał polisę ubezpieczeniową OC, jaka wymagana jest od właścicieli samochodów. Dzięki temu poszkodowana Beata Leśniewska może się rehabilitować, bo od sprawcy nie dostała dotąd żadnego wsparcia finansowego.
Tyle że Szombierski w momencie wypadku był pod wpływem alkoholu i zbiegł z miejsca zdarzenia. To dwie z czterech przesłanek, które pozwalają ubezpieczycielowi dochodzić od sprawcy wypadku zwrotu kosztów poniesionych w związku z ubezpieczeniem OC.
- Ustawa o ubezpieczeniach obowiązkowych przewiduje sytuacje, w których po wypłacie świadczeń przez ubezpieczyciela, ma on prawo domagać się ich zwrotu od sprawcy. Poza jazdą pod wpływem alkoholu i ucieczką z miejsca zdarzenia, okolicznością taką jest również prowadzenie pojazdu bez ważnej polisy OC lub wejście w posiadanie pojazdu na skutek przestępstwa (np. kradzieży auta). Zaistnienie choć jednej z tych przesłanek skutkuje w praktyce osobistą, majątkową odpowiedzialnością sprawcy za szkody powstałe na skutek wypadku - wyjaśnia radca prawny Agnieszka Madej, dyrektor departamentu spraw procesowych w Kancelarii Adwokatów i Radców Prawnych A. Łebek i Wspólnicy.
Przekładając to na prosty język, firma ubezpieczeniowa będzie teraz próbowała odzyskać od Rafała Szombierskiego pieniądze, jakie wyłożyła na rehabilitację Beaty Leśniewskiej. Ona ciągle trwa, a już teraz mówimy o sporej kwocie.
Szombierskiego czeka kolejny proces?
Zadośćuczynienie zasądzone w procesie karnym to jedno, poszkodowana strona może też ubiegać się o odszkodowanie w procesie cywilnym.
- Każdy poszkodowany w wypadku może dochodzić od ubezpieczyciela sprawcy zadośćuczynienia w wysokości znacznie większej niż zasądzane przez sąd karny nawiązki, a także pełnego zwrotu kosztów leczenia, rehabilitacji, renty - wyjaśnia w rozmowie z naszym portalem pełnomocnik poszkodowanej mec. Mateusz Leśniewski z Kancelarii Adwokatów i Radców Prawnych A. Łebek i Wspólnicy.
Co to oznacza w praktyce? - Taka forma dochodzenia roszczeń odszkodowawczych jest korzystniejsza z perspektywy poszkodowanej, bo ubezpieczyciel to podmiot wypłacalny i z pewnością łatwiej i szybciej dochodzić świadczeń od niego niż od osoby fizycznej, sprawcy, który w dodatku będzie odbywał karę pozbawienia wolności - dodaje mecenas Leśniewski.
Dla Szombierskiego nie jest to dobra wiadomość. Jako że kierował samochodem pod wpływem alkoholu i uciekł z miejsca wypadku, to ubezpieczyciel w dalszym ciągu, bazując na prawie regresu, będzie mógł dochodzić od niego świadczeń wypłaconych poszkodowanej w toku likwidacji szkody lub w ewentualnym procesie cywilnym.
- Wszystko, co ubezpieczyciel sprawcy wypłaci poszkodowanej, będzie następnie regresowane od sprawcy, który spowodował wypadek, będąc pod wpływem alkoholu. Ponieważ proces leczenia poszkodowanej będzie z pewnością trwał wiele lat, a poszkodowanej przysługuje także prawo do renty, prawdopodobnie do końca życia sprawca będzie spłacał ubezpieczyciela i wszystkie wypłacone świadczenia - zwraca uwagę Agnieszka Madej.
Gdyby 24 marca 2020 roku Szombierski doprowadził do wypadku, będąc trzeźwym i nie uciekł z miejsca zdarzenia, wszelkie zasądzone kwoty w jego imieniu wypłaciłby ubezpieczyciel. A tak, wypicie butelki wódki z przyjacielem okaże się najdroższym trunkiem w życiu 39-letniego byłego żużlowca.
Jego historia może też być przestrogą dla innych. Piłeś - nie wsiadaj za kierownicę.
Czytaj także:
Życie jak film. Wielki talent znów na wirażu
Jak powstawał terminarz PGE Ekstraligi?