Ostatnie okienko transferowe pokazało, jak duży problem mamy z dostępnością utalentowanych juniorów na rynku. Kluby PGE Ekstraligi wręcz zabijały się o Bartłomieja Kowalskiego, choć ten wcześniej nie miał zbyt wielu okazji do jazdy w najlepszej lidze świata. Problem szybko nie zniknie, bo w klubach brakuje utalentowanych zawodników.
- Wszystko zostało odwrócone o 180 stopni - stwierdził ostatnio w WP SportoweFakty były prezes gorzowskiej Stali. Ireneusz Maciej Zmora jest orędownikiem pomysłu, by w polskim żużlu zaczął funkcjonować system oparty na Pro Junior, który funkcjonuje w PZPN. W myśl tego rozwiązania, kluby są wygradzane za szkolenie i grę młodych piłkarzy. Im więcej zagra on minut, tym więcej pieniędzy można zgarnąć.
Do pomysłu Zmory odniosła się Marta Półtorak, która zwraca uwagę na jego plusy i minusy. - Pan Zmora nie wymyślił zasady kija i marchewki. Ona funkcjonuje w sporcie czy biznesie od dawna i sprawdza się na wielu polach. Nie uważam jednak, aby akurat w żużlu przyniosła oczekiwany skutek - powiedziała była prezes Stali Rzeszów.
ZOBACZ WIDEO Legendarni zawodnicy komplementują Tomasza Lorka!
Zdaniem Półtorak, wprowadzenie koncepcji opartej na piłkarskim Pro Junior wcale nie rozwiązałoby głównego problemu polskiego szkolenia. - Na pewno karanie klubów za to, że nie wychowały w określonym czasie danej liczby zawodników to błąd, bo sprowadza się do szkolenia na sztukę. To nasza główna bolączka - oceniła była działacz.
- My musimy szkolić jakościowo, a nie ilościowo. Licencję coraz częściej dostają zawodnicy, którzy jakimś cudem przejechali cztery okrążenia na egzaminie licencyjnym, a potem w meczach mają z tym kłopot. Gdyby wprowadzić w żużlu system podobny do Pro Junior, niektóre kluby i tak nie zyskałyby, bo ich zawodnicy nie zdobywali punktów. A gdyby pieniądze wypłacano za samo znalezienie się w składzie, to znów mielibyśmy szkolenie na sztukę - dodaje Półtorak.
Była działacz proponuje inne rozwiązanie - wprowadzenie wysokich nagród dla klubów za zwycięstwa w takich turniejach jak Liga juniorów czy MMPPK. Dawałoby to prezesom nadzieję, że jeśli zainwestują odpowiednie środki w szkolenie, to później mogą otrzymać zwrot z tej inwestycji. Zdaniem Półtorak, to rozwiązanie sprawdziłoby się znacznie lepiej, niż wprowadzenie chociażby rozgrywek Ekstraliga U24.
- Wprowadziłabym zapis, że w takich rozgrywkach jak Liga Juniorów mogą jeździć tylko wychowankowie danego klubu. Tak, by ktoś nie skupował utalentowanych młodzieżowców i później otrzymywał za to wysoką wygraną. Katalog pomysłów, jak naprawić nasze szkolenie jest naprawdę spory, a musimy to zrobić, by zrównoważyć kwestię popytu i podaży na rynku - podsumowuje Półtorak.
Czytaj także:
Tomasz Gollob szczerze o relacjach z ojcem
Drabik był tu brakującym ogniwem?