Odejście dwóch młodzieżowców - Krzysztofa Sadurskiego do Cellfast Wilków Krosno i Kacpra Pludry do ZOOleszcz GKM-u Grudziądz sprawiło, że sztab szkoleniowy Fogo Unii Leszno - Piotr Baron i Roman Jankowski musi wdrożyć plan "B" i znaleźć Damianowi Ratajczakowi nowego parowego do lat 21.
Baron w rozmowie z WP SportoweFakty przyznał, że kandydatów jest trzech. Jednym z nich jest Maksym Borowiak - chłopak urodzony 1 listopada 2005 roku.
I choć młodzian jest dopiero u progu swojej kariery i tak naprawdę jeszcze niczego nie osiągnął, to prezentowaną sylwetką na motocyklu kibice upatrują w nim drugiego Piotra Pawlickiego.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Co grozi klubom, które nie spełnią wymogów licencyjnych do startu sezonu? PGE Ekstraliga odpowiada
I trudno się nie zgodzić. Widząc Borowiaka w akcji można odnieść wrażenie, że patrzy się na Indywidualnego Mistrza Polski z 2008 roku. Tym bardziej, kiedy ten startował jeszcze w klasie 250cc, a na jego motocyklu wisiały charakterystyczne dla braci Pawlickich czerwono-czarno-białe oszycia.
- Piotr to jeden z moich idoli i ulubionych zawodników, ale nie wzoruję się na jego sylwetce. Jest on znacznie wyższym ode mnie zawodnikiem - mówił w jednym z wywiadów Borowiak.
Borowiak cieszy się, że takie opinie są wśród fanów i jest to dla niego bardzo mobilizujące do dalszej pracy i rozwoju. Teraz junior całkowicie oddaje się żużlowi, a w przeszłości próbował również innych sportów - uprawiał taekwondo, grał w piłkę nożną, koszykówkę i jeździł na motocrossie.
- Kiedy miałem trzynaście lat, to zapytałem rodziców, czy mógłbym spróbować jazdy na motocyklu żużlowym. Zgodzili się bez problemów i zapisali mnie do szkółki - wspominał.
Pierwszą licencję Borowiak uzyskał 4 lipca 2019 roku. Uprawniała go ona do startów w zawodach na motocyklach o pojemności 250cc. Zadebiutował 18 lipca na Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu. Nie był to wymarzony występ - wywalczył trzy punkty i po upadku w finale "D" zajął dopiero piętnastą pozycję. W kolejnych tygodniach miewał lepsze i gorsze występy, ale zbierał cenne szlify.
W kolejnym sezonie zaczął przebijać się w górne rejony klasyfikacji. W Częstochowie zajął wysokie, szóste miejsce, choć wycofał się z rywalizacji po trzeciej serii startów. Cały czas pozostawał jednak w cieniu Huberta Jabłońskiego, głównego faworyta w walce o drugie miejsce w ligowym składzie Fogo Unii Leszno.
W marcu ubiegłego roku przebrnął pomyślnie przez drugi egzamin na licencję - tym razem na pięćsetce. Z miejsca wskoczył do składu drugiej drużyny Unii Leszno w Drużynowych Mistrzostwach Polski Juniorów, gdzie mógł liczyć na regularne występy. Oglądaliśmy go także podczas Nice Cup.
Także i tutaj miewał lepsze i gorsze wyścigi - potrafił wygrywać z dużą przewagą nad bardziej doświadczonymi zawodnikami, ale i chwilę później przyjeżdżać za plecami rywali na swoim poziomie. Na swoim ubiegłorocznym rozkładzie ma m.in.: Rafała Karczmarza, Mateusza Dula, Kamila Marcińca, Mateusza Jabłońskiego, Krzysztofa Sadurskiego, czy Nikodema Bartocha.
Na papierze wydaje się, że w tej chwili z trio Hubert Jabłoński - Antoni Mencel - Maksym Borowiak, ten ostatni będzie musiał na wiosnę najwięcej popracować, aby przekonać do siebie trenera Barona. Marcowe treningi i sparingi mogą być dla niego kluczowe.
Czytaj także:
Żużel jest niepodrabialny! Nawet jeśli już go prawie nie ma....
Pracuje w BMW, ale też konstruuje żużlowe silniki