Wiktor Firmuga wiązał duże nadzieje z ubiegłym sezonem. Chciał być numerem trzy z aspiracjami do walki o ligowy skład. Tymczasem ściganie dobiegło dla niego końca już w połowie maja, kiedy na skutek upadku spowodowanego przez doznał groźnej kontuzji.
Nieco ponad dwa miesiące później żużlowiec przyznawał otwarcie, że wraca do zdrowia, ale nie udało mu się już wyjechać na tor. Wierzy, że w kolejnym sezonie wszelkie kraksy i urazy będą go mijać szerokim łukiem.
Konrad Cinkowski, WP SportoweFakty: Na początku roku w mediach społecznościowych podziękowałeś swojej rehabilitantce za czas, który z tobą przepracowała po kontuzji, której nabawiłeś się w maju. Powiedz, jak się obecnie czujesz i czy wszystkie problemy zdrowotne zostały zażegnane?
Wiktor Firmuga, zawodnik Motoru Lublin: Czuję się bardzo dobrze. Myślę, że wszystkie problemy są już za mną i teraz w moich rękach (i nodze) leży kwestia odpowiedniego przygotowania do powrotu na tor.
ZOBACZ WIDEO Żużlowiec z PGE Ekstraligi zaskoczył. To nie jest obecnie popularny wybór wśród zawodników
Czy stan zdrowia pozwala ci na przygotowania do sezonu na pełnych obrotach?
Czasami po bardzo ciężkim treningu odczuwam jeszcze trochę bólu w nodze, ale nie wpływa to na cykl przygotowawczy. Mogę ćwiczyć już na 100 procent!
Kadra U24 Motoru Lublin udała się w tym tygodniu na kilkudniowe zgrupowanie w góry. Ciebie zatrzymał egzamin zawodowy, ale zdecydowałeś się wybrać na kilkanaście godzin obozu. Udało się zrealizować jakiekolwiek zadania, czy udałeś się tam bardziej towarzysko, aby poznać nowych kolegów?
Tak, jak najbardziej udało mi się zrealizować kilka zadań i też zapoznałem się z nowymi kolegami.
Udało się z którymś z nich złapać już lepszy kontakt?
Raczej z każdym mam dobre relacje, ale ze wszystkimi na podobnym poziomie. Ciężko kogoś wyróżnić.
Przez uraz straciłeś niemalże cały sezon, a liczbę twoich występów można policzyć na palcach jednej ręki. Masz duży żal w związku z tym, co się wydarzyło w Łodzi i niedosyt, że to tak się skończyło?
Tak, mam bardzo duży żal, ponieważ chciałem jeździć jak najwięcej, żeby się rozwijać. Tak naprawdę już niewiele wieku juniora mi zostało.
Jesteś z rocznika 2002, co oznacza, że przed tobą jeszcze dwa sezony w gronie młodzieżowców. Czy fakt, że ten czas trochę ucieka, siedział ci w głowie w momencie, kiedy pauzowałeś?
Tak ja powiedziałem - nie zostało mi dużo czasu i jestem tego świadomy. Teraz chcę się przygotować do tego sezonu i wejść w niego jak najlepiej, aby od początku pokazywać swoje możliwości. I oczywiście już bez żadnych kontuzji!
Mówi się, że co nas nie zabije, to nas wzmocni. Uważasz, że to, co się stało w jakimś stopniu cię wzmocni, chociażby pod kątem mentalnym?
Myślę, że tak, chociaż... Szczerze mówiąc, nie analizowałem tego pod tym kątem. Mój zapał do żużla na pewno nie zmalał i jestem zmotywowany, żeby z mocnym akcentem powrócić na tor.
Czy nawet z takiego, krótkiego sezonu można wyciągnąć jakieś wnioski?
Każdy wyjazd na tor, czy to na treningu, czy zawodach to jakaś lekcja dla kogoś u progu swojej przygody ze sportem, więc na pewno przez ten miesiąc jakąś wiedzę pozyskałem.
Masz już w głowie jakieś cele, które chciałbyś sobie wyznaczyć na nowy sezon?
Cel jest jeden - przekraczać metę na pierwszym miejscu i omijać kontuzje szerokim, wielkim łukiem (śmiech).
Jeszcze niedawno, jakby nie patrzeć, to na papierze byłeś numerem trzy, więc etatowym młodzieżowcem. Teraz przybyło ci kilku kolegów, choćby do U24 Ekstraligi. Rozmawiałeś ze sztabem szkoleniowym na temat swojej roli w zespole?
Nie było rozmów na ten temat. Wydaje mi się, że nie będzie aż tak gorąco. Wszyscy jesteśmy kolegami, przez ostatnie 2 lata spędziliśmy ze sobą trochę czasu, więc mamy do siebie i swojego zdrowia szacunek.
W listopadzie posypała się trochę formacja młodzieżowa Unii Tarnów. Odeszli Przemysław Konieczny i Dawid Rempała, przyszedł Witalij Kotlar. Klub kontaktował się może z tobą w sprawie ew. transferu lub wypożyczenia?
Nikt się ze mną nie kontaktował i w mojej sytuacji zaskoczeniem by było, że ktoś o mnie jeszcze pamięta, bo kontuzja wyłączyła mnie na dość długo z uprawiania żużla.
A gdyby pojawiła się okazja, to jako tarnowianin miałbyś ból głowy, co począć, czy swoją przyszłość wiążesz wyłącznie z Motorem Lublin?
Nie zastanawiałem się nad tym. Jeśli pojawią się jakieś propozycje wypożyczenia, będę nad tym myślał z trenerami.
Czytaj także:
Nigdy nie jechali w finale play-off PGE Ekstraligi
Złoty Kask, lekcja niewychowawcza