Podczas gdy wojna w Ukrainie rozpoczęła się 24 lutego, stanowisko Grigorija Łaguty ws. rosyjskiej inwazji od początku było mocno niejasne. Z nieoficjalnych informacji docierających z Motoru Lublin wynikało, że w prywatnych rozmowach żużlowiec miał popierać działania Władimira Putina. Gdy był pytany o to przez nasz serwis, odpowiadał: nie mam komentarza.
Aż w końcu Łaguta udzielił wywiadu "Tygodnikowi Żużlowemu", w którym oskarżył kraje Unii Europejskiej o niewłaściwe prezentowanie wydarzeń na Wschodzie. - Szkoda, że w telewizji nie mówili i nie pokazywali tego, co działo się w 2014 roku. Jak w Donbasie gromili, strzelali i zabijali niewinnych Rosjan - powiedział doświadczony zawodnik, który stwierdził, że "więcej prawdy niż w Unii Europejskiej pokazują w rosyjskiej telewizji".
Po tych słowach w środowisku zawrzało i wielu kibiców potępiło Łagutę. Część ekspertów jest jednak zdania, że gdy zawieszenie rosyjskich żużlowców zostanie cofnięte, to szybko znajdą oni kluby w PGE Ekstralidze. - Zawsze znajdzie się klub, który będzie potrzebował wzmocnień i wtedy wszyscy szybko zapomnimy o jego słowach - mówił jeszcze na początku marca trener Marek Cieślak.
ZOBACZ WIDEO "Nawierzchnia gubi zawodników". Dominik Kubera o tym, dlaczego przyjezdni nie potrafią wygrywać w Lublinie
Czy faktycznie tak będzie? - Muszę przyznać, że Grigorij rozpala środowisko i miałam ostatnio rozmowę na jego temat. Doszłam do wniosku, że gdyby okazało się, że pamięć prezesów jest krótka i Łaguta szybko znajdzie nowe zatrudnienie, to byłoby mi wstyd za środowisko. Jako Polka, byłoby mi wstyd za to, że dajemy zatrudnienie komuś, kto popiera wojnę i mordowanie niewinnych osób - powiedziała Marta Półtorak, była prezes Stali Rzeszów.
Sam przykład Łaguty pokazuje to najlepiej. Rosjanin był zawieszony za doping i przez niemal dwa lata nie startował na żużlu. Wówczas wydawało się, że po okresie karencji trafi do ROW-u Rybnik, którego barwy reprezentował przed zawieszeniem. Sytuację wykorzystali jednak działacze Motoru Lublin, który przelicytowali rybniczan.
- Teraz sytuacja jest inna. Wpadkę dopingową można tłumaczyć, że gdzieś nieświadomie otrzymało się jakąś zakazaną substancję. Teraz mamy jednak do czynienia z konkretnymi słowami, które wypowiedział Grigorij. Zakontraktowanie go kiedykolwiek to byłby brak szacunku. To trochę tak, jak w sytuacji, gdy ktoś pluje nam w twarz, a my mówimy, że pada deszcz - dodała Półtorak.
Zdaniem byłej działacz, wiele w obecnej sytuacji zależy od... kibiców. Jako przykład podaje zachowanie sympatyków Motoru Lublin, którzy jednoznacznie odcięli się od swojego zawodnika, podczas gdy mogliby narzekać na fakt, że drużyna została osłabiona tuż przed startem sezonu 2022.
- Myślę, że jeśli jakiś prezes zakontraktuje Łagutę, to ostatecznie kibice na to nie pozwolą i wyrażą swój sprzeciw. Polskie społeczeństwo w obliczu wojny wyraźnie opowiedziało się po stronie Ukrainy i stanęło na wysokości zadania, organizując pomoc dla uchodźców. Dlatego jestem pewna, że fani nie wybaczą tych słów Łagucie i w odpowiednim momencie je przypomną - podsumowała Półtorak.
Czytaj także:
Zmarzlik mógł podpisać umowę z niewypłacanym klubem. Oferta była kusząca
Syreny wyją bez przerwy. "Każdego dnia marzę o końcu tego koszmaru"