Żużel. Lider Unii Leszno w ostatnich sezonach nie odczuwał radości z jazdy. "Byłem naprawdę zły i nieszczęśliwy"

WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Jason Doyle w kasku żółtym
WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Jason Doyle w kasku żółtym

Sezony 2020-2021 były dla niego mocno utrudnione przez pandemię COVID-19. W tym roku Jason Doyle powrócił do swojej bazy w Wielkiej Brytanii, gdzie czuje się jak w domu. Ma on również nadzieję, że zmiana wpłynie też pozytywnie na jego wyniki.

Były Indywidualny Mistrz Świata z sezonu 2017 mieszka wraz ze swoją żoną niedaleko Norwich. Dla zawodnika Fogo Unii Leszno i Ipswich Witches Wielka Brytania jest w ostatnim czasie jak dom.

Jason Doyle spędził ostatnie dwa lata, mieszkając w Polsce, ponieważ obostrzenia związane z pandemią COVID-19 znacznie utrudniły jego normalne podróże na Wyspy Brytyjskie. Dlatego najlepszy zawodnik globu obecnie jest bardzo szczęśliwy, mogąc spędzić więcej czasu w swoim angielskim mieszkaniu i wierzy, że to będzie miało też pozytywny wpływ na jego występy na żużlowych torach.

- Teraz ponownie czuję się jak inna osoba. Wcześniej byłem naprawdę zły i nieszczęśliwy. Nie chodzi o brak szacunku do Polski, ale czułem, że nie mógłbym spędzić kolejnego roku życia w tym kraju, z dala od mojej żony i domu. Naprawdę cieszę się z domowego komfortu i bycia czasami daleko od żużla. Czułem, że przez ostatnie lata miało to duże znaczenie i wpływ zarówno na wyniki, które osiągałem, jak i na moje życie - mówi Jason Doyle na łamach fimspeedway.com.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Czeka ich trudne zadanie. Kubera: Jesteśmy na to gotowi

Nie odczuwał radości z jazdy

Doświadczony Australijczyk przyznaje, że jazda w tym okresie nie sprawiała mu tyle przyjemności, co wcześniej. Powrót do Wielkiej Brytanii przywrócił jednak uśmiech na jego twarzy, co może mieć również znaczenie, jeśli chodzi o występy zagranicznego lidera leszczyńskich Byków.

- To nie przynosiło mi już więcej radości, dlatego musiałem to zmienić i ponownie przywrócić ją do mojej jazdy na żużlu. Powrót do Wielkiej Brytanii oraz możliwość mieszkania i ścigania się w tym kraju, zmienia naprawdę wiele. Czuję się znacznie szczęśliwszy i mam nadzieję, że będzie to widać również po moich wynikach - zaznaczył.

Jason Doyle mówi otwarcie, że powrót do domu i do żony sprawił, że jest innym człowiekiem
Jason Doyle mówi otwarcie, że powrót do domu i do żony sprawił, że jest innym człowiekiem

Doyle rozpoczął ściganie na Wyspach Brytyjskich ze zmiennym szczęściem. Najpierw w Memoriale Petera Cravena, który odbył się 21 marca na National Speedway Stadium w Manchesterze zdobył sześć punktów i zakończył rywalizację na dosyć odległym, 13. miejscu. Trzy dni później pojawił się na starcie w pożegnalnym turnieju Todd Kurtza, rozegranym na obiekcie Sheffield Tigers. W serii zasadniczej tych zawodów zdobył on komplet punktów, w półfinale był drugi, a walcząc o zwycięstwo z Jackiem Holderem oraz Bradym Kurtzem zanotował upadek w finale i ostatecznie zakończył zmagania na czwartej pozycji.

Chcąc się rozwijać, musi testować nowe rzeczy

- Wystąpiłem w finale, choć tak naprawdę w tym testimonialu tego nie potrzebowałem. Złamałem żebro, ale poza tym czuję cię całkiem dobrze. Zawsze wydaje mi się, że nieco przesadzam w miejscach i zawodach, w których nie powinienem tego robić, ale to nieodłączna część bycia zawodnikiem. Zawsze chcemy wygrywać - wyraźnie podkreślił.

36-letni reprezentant Australii przyznał, że w Manchesterze testował swój sprzęt, przygotowując się do startu ligowych rozgrywek w polskiej PGE Ekstralidze i brytyjskiej Premiership.

- Startowałem na nowych silnikach i tak naprawdę nie wszystko się udaje, gdy próbujesz pracować nad ustawieniami. Jeśli chcesz osiągać dobre wyniki, musisz używać rzeczy, które już znasz. Jeśli jednak rozpoczynasz sezon i chcesz się rozwijać, jesteś zmuszony jeździć na silnikach, których nie znasz, a w tym roku ja mam ich całkiem sporo. Miło jest jednak pozbyć się wszystkich chochlików i problemów - podsumował Jason Doyle.

Czytaj także:
Kuriozalne rozstrzygnięcie w tradycyjnym turnieju. Reprezentant Polski otarł się o finał
Zawodnik beniaminka gotowy na wyzwanie. To jest dla niego motywacją

Komentarze (0)