Żużel. Półtora okrążenia: Trudno mieć pretensje do Czugunowa, ale... [FELIETON]

WP SportoweFakty / Julia Podlewska / Na zdjęciu: Gleb Czugunow
WP SportoweFakty / Julia Podlewska / Na zdjęciu: Gleb Czugunow

Trudno mieć pretensje do Gleba Czugunowa o zdecydowaną reakcję na zaczepki ze strony toruńskich kibiców. Nikt nie lubi być obrażany. Jednak nie w taki sposób powinno załatwiać się sytuacje kryzysowe - pisze Marta Półtorak.

"Półtora okrążenia" to cykl felietonów Marty Półtorak, byłej prezes Stali Rzeszów.

***

Wydaje mi się, że to, co wydarzyło się po meczu Betard Sparty Wrocław z For Nature Solutions Apatorem Toruń, było namiastką tego, co obserwowalibyśmy na polskich stadionach, gdyby żużlowcy z Rosji mogli startować w PGE Ekstralidze. Przypadek Gleba Czugunowa jest szczególny, bo mówimy o zawodniku, który ma polskie obywatelstwo i od jakiegoś czasu rywalizuje w naszej lidze jako Polak. Mimo to, część kibiców wypomniała mu kraj pochodzenia.

Teraz proszę sobie wyobrazić, co byłoby w sytuacji, gdybyśmy mieli w PGE Ekstralidze jakiegoś zawodnika z Ukrainy, co działoby się w razie jakiejś sytuacji stykowej pomiędzy nim a Rosjaninem, jak reagowaliby kibice. Skala tego wszystkiego byłaby trudna do opanowania i obawiam się, że mielibyśmy większy skandal niż w niedzielę we Wrocławiu.

Trudno też mieć pretensje do Gleba, że zachował się w taki sposób, gdy był wyzywany przez toruńskich kibiców, gdy w jego stronę poleciały jakieś przedmioty. Nikt nie lubi być obrażany. Jednak nie w taki sposób powinno załatwiać się sytuacje kryzysowe. Przecież zawodnicy często są chociażby wygwizdywani przez fanów drużyny przeciwnej, to element sportu. Nikt nie rzuca się jednak na klatkę z kibicami.

ZOBACZ WIDEO Thomsen o koledze z drużyny: To będzie dla niego trudny sezon

Swoją drogą, pierwsza kolejka PGE Ekstraligi była specyficzna. W większości spotkań wygrywali goście, choć na nich nie stawiano. Muszę wspomnieć, że jestem pod wrażeniem Motoru Lublin, który poradził sobie na wyjeździe z Moje Bermudy Stalą Gorzów. Sukces tym cenniejszy, że lublinianie radzili sobie bez zawieszonego Grigorija Łaguty, a gorzowianie zdaniem wielu, po wykluczeniu Rosjan z ligi, z automatu stali się głównym kandydatem do tytułu.

Po jednym spotkaniu trudno oceniać, co będzie dalej, ale daje nam to przedsmak kapitalnego sezonu. Mówiliśmy, że wszystko się zmieni bez Rosjan w PGE Ekstralidze. Mamy teraz inne zespoły, ale niekoniecznie słabsze. Jak widzieliśmy w ubiegły weekend, Betard Sparta Wrocław potrafiła rozgromić torunian bez Artioma Łaguty, a Motor Lublin wygrać w Gorzowie bez Grigorija Łaguty. To potwierdza moją tezę, że zespoły nie są budowane w oparciu o jednego zawodnika i one sobie bez Rosjan poradzą.

We Wrocławiu widzieliśmy przecież kapitalnego Macieja Janowskiego, który robił na torze, co chciał i czasem można było pomyśleć, że jedzie z zamkniętymi oczami. Jeśli Janowski utrzyma taką formę, to martwić powinni się nie tylko rywale Betard Sparty, ale też inni zawodnicy z mistrzostw świata. Świetni byli też Tai Woffinden i Daniel Bewley.

Mam też nieodparte wrażenie, że Motor zyskał na nieobecności Łaguty w Gorzowie. Rosjanin nie zdobyłby tylu punktów, ile "Koziołki" uzyskały na zastępstwie zawodnika. Ten manewr taktyczny dał im bowiem aż 10 "oczek". Zawody też nie straciły na atrakcyjności, bo świetny popis jazdy dali Mikkel Michelsen, Dominik Kubera czy juniorzy Motoru.

Marta Półtorak

Czytaj także:
"Na to nie ma żadnego lekarstwa". Były trener o sytuacji Gleba Czugunowa
Dowhan mówi o Falubazie. Mają teraz większy problem niż remis ze Startem?