W tym artykule dowiesz się o:
To już niemal dekada
Mija powoli dziesięć lat od tego, co wydarzyło się w sporcie żużlowym w 2012 roku. Był on naznaczony w pierwszej kolejności ogromną tragedią w polskiej lidze, wejściem w życie zmian regulaminowych w niej, zawirowaniami związanymi z jednym z przepisów, nową lokalizacją na mapie walki o medale mistrzostw świata, końcem złotej serii polskiej kadry i nie tylko. W telegraficznym skrócie przedstawiamy najważniejsze wydarzenia sprzed dziesięciu już lat.
CZYTAJ WIĘCEJ: Foto quiz. Sprawdź czy rozpoznasz tych zawodników!
Szok i ogromna tragedia we Wrocławiu
Indywidualnemu mistrzowi świata juniorów z roku 1999 nie układał się ten sezon. Źle go zaczął, jeździł poniżej oczekiwań. On sam, jak i jego otoczenie z klubu z Rzeszowa szukało rozwiązań, żeby wyjść z marazmu. 13 maja wraz z Żurawiami gościł we Wrocławiu. W biegu trzecim Lee Richardson uległ wypadkowi na wyjeździe z pierwszego łuku. Zahaczył o motocykl jednego z rywali i po chwili uderzył w nieosłoniętą już dmuchawcami bandę na prostej.
Brytyjczyk doznał urazu nogi i został przetransportowany do szpitala. W drodze jego stan wyraźnie się pogorszył. Krwotok w klatce piersiowej spowodował problemy z oddychaniem. Był operowany, ale nie udało się go uratować. Zmarł, mając 33 lata. Zostawił żonę i trójkę synów.
ZOBACZ WIDEO Spisani na spadek, czy zdolni do niespodzianek? Gajewski o atucie beniaminka
CZYTAJ WIĘCEJ: Rzeszów znów gospodarzem międzynarodowej imprezy
Dantejskie sceny podczas Derbów Ziemi Lubuskiej
Wieczorem, w dniu śmierci Richardsona, odbywał się prestiżowy mecz w Gorzowie pomiędzy Stalą a Falubazem. Zdania co do tego, co właściwie wydarzyło się w pewnym momencie, do teraz są podzielone. Wszystko jednak działo się w obecności kamer telewizyjnych, ale tylko do czasu z komentarzem, ponieważ Rafał Darżynkiewicz i Krzysztof Cegielski, widząc to, co i widzą telewidzowie, zeszli z anteny. Wtedy już w parku maszyn dochodziło do burzliwych dyskusji obu zespołów i całkowicie pogubionego sędziego Marka Wojaczka.
Wszystko przez dotarcie oficjalnej, tragicznej informacji z Wrocławia po biegu ósmym. Falubaz do dziewiątego jeszcze wyjechał, ale później uznał, że z uwagi na zaistniałe okoliczności mecz należy przerwać. Stal natomiast jechała dalej, ten jeden raz wygrała 5:0, lecz wkrótce ostatecznie zawody przerwano przy wyniku 44:21. Pozostał po nich jedynie niesmak i wstyd.
CZYTAJ WIĘCEJ: Falubaz pojedzie z ekstraligowcami. Znamy szczegółowy plan
Przerwana złota seria Polaków
Pierwszy raz od sześciu lat reprezentacja Polski nie awansowała do finału Drużynowego Pucharu Świata, choć trzeba pamiętać, że była osłabiona brakiem kontuzjowanego Jarosława Hampela. W półfinale w Bydgoszczy, który okazał się zresztą jednym z najlepszych zawodów w roku (dramaturgia w ostatnim wyścigu!), Biało-Czerwoni ulegli Rosjanom, co sprawiło, że musieli pojechać w barażu. Oczekiwania zawiódł Grzegorz Walasek, zdobywca 2 punktów.
W barażu, na torze w Malilli, dwoił się i troił kapitan Tomasz Gollob (zgarnął 15 punktów, wygrał wyścig jako joker), ale to Duńczycy wywalczyli ostatnie wolne miejsce w finale, w którym zresztą zwyciężyli po zaciętej batalii z Australijczykami. Złota passa naszej kadry w drużynowych mistrzostwach świata (2009-2011) została tym samym zakończona.
CZYTAJ WIĘCEJ: Po bandzie: W sporcie jak w seksie... [FELIETON]
Skandal z udziałem sędziego Piotra Lisa
Wracamy na krajowe podwórko. Dekadę temu Ekstraliga liczyła 10 drużyn, a liczba uczestników play-off została zmniejszona z 6 do 4. Półfinały dostarczyły mnóstwa emocji. Zacznijmy od wydarzeń pomiędzy zespołami z Tarnowa i Torunia. W Mościcach mieliśmy 48:42 dla Jaskółek. Pierwsze podejście na Motoarenie... nie doszło do skutku. Wszystko przez spóźnienie się na zawody Grega Hancocka, a następnie pomyłkę sędziego Piotra Lisa.
Przyznano walkower na korzyść torunian, bo rzekomo goście bez Amerykanina mieli nie spełniać wymogu dolnego KSM-u. Niedługo potem okazało się, że doszło w tej materii do błędu, więc ten mecz musiał się odbyć. W nim gospodarze pojechali już bez obecnego podczas pierwotnego terminu Ryana Sullivana (dzień po całym galimatiasie złamał rękę w meczu w Anglii) i choć dzielnie walczyli, tylko zremisowali 45:45.
Chwile grozy rodziny Dudków
W drugim ekstraligowym półfinale zmierzyli się odwieczni rywale z województwa lubuskiego, mający w pamięci wspominane wydarzenia z rundy zasadniczej. Faworytem była drużyna z Gorzowa, która w pierwszym starciu w Zielonej Górze wywalczyła cenny remis. Rewanż odbywał się pod dyktando Stali. Warunki torowe były jednak wymagające (ale na takim niemal cały zespół gospodarzy czuł się komfortowo) i nie wszyscy jeźdźcy gości sobie z tym radzili.
Miały miejsce upadki, a to psuło widowisko. Zdecydowanie najgorzej zakończył się ten z udziałem Patryka Dudka. Obiecujący junior nadział się na kierownicę, złamał żebra i udał się do szpitala. Nazajutrz okazało się, że poważnie ucierpiała także wątroba. Życie zawodnika było zagrożone, ale dzięki szybkiej hospitalizacji i braku powikłań, udało się go uratować.
Mistrzostwo wróciło do Tarnowa. Sullivan bohaterem Torunia
Kontrowersji nie zabrakło w finale, gdzie w spotkaniu w Gorzowie w ostatnim biegu nie zauważono, jak Niels Kristian Iversen przejeżdża dwoma kołami wewnętrzną linię toru. Stal wygrała 47:42, lecz w rewanżu w Tarnowie zaczęła być szybko obdzierana ze złudzeń. Przegrała 39:51 i po siedmiu latach po swoje trzecie w historii złoto sięgnęli gospodarze. Tego dnia mogli oni liczyć na zaskakująco skutecznego Jakuba Jamroga.
Tymczasem w pojedynku o brąz mieliśmy prawdziwą dramaturgię. W Toruniu Unibax wygrał 50:40, ale przed meczem w Zielonej Górze stracił Darcy'ego Warda (uczestniczył w bójce w Anglii), a w trakcie Chrisa Holdera (kontuzja). O medalu decydowała ostatnia gonitwa, w której Falubaz musiał wygrać 5:1. I tak było na ostatnim okrążeniu, lecz wszystko na jedną kartę postawił Ryan Sullivan. Jadąc z pogruchotaną ręką, na ostatniej prostej wyprzedził atakiem rozpaczy Andreasa Jonssona i dał Aniołom trzecie miejsce na podium.
Co za walka o tytuł! Holder pokonał Pedersena, a Crump zakończył karierę
Na koniec nie można nie wspomnieć o pamiętnej batalii o złoty medal w cyklu Grand Prix. Rozpoczął się on historycznym turniejem w Auckland w Nowej Zelandii (pierwszy taki), a wszystko sprowadziło się do walki dwóch zawodników o najcenniejszy laur. Znajdujący się w życiowej formie Chris Holder pilnował za sobą Nickiego Pedersena. Ostatnia runda odbywała się w Toruniu, gdzie publiczność sprzyjała Australijczykowi.
Obydwaj byli skuteczni i spotkali się w tym samym półfinale, gdzie starli się już w pierwszym podejściu. Duńczyk upadł krótko po starcie, ale powtórkę zarządzono w czwórkę. Wracając do parku maszyn, Pedersen sprowokował Holdera, doszło do przepychanek i zamieszania. W powtórce wygrał Australijczyk, były mistrz dojechał do mety trzeci, co oznaczało tytuł dla tego pierwszego. Holder zrobił to w dniu, w którym ostatni raz na światowej scenie pokazał się jego rodak, Jason Crump. Legendarny żużlowiec kilka tygodni później ogłosił zakończenie kariery.