W sobotę z Nepalu nadeszła smutna wiadomość o śmierci polskiej wspinaczki wysokogórskiej, Rity Bladyko. Jako pierwsza o tragedii na Manaslu (8156 m n.p.m.) poinformowała na Facebooku Magdalena Gorzkowska, która uczestnicząc w innej ekspedycji zdobyła szczyt bez użycia tlenu z butli (WIĘCEJ TUTAJ).
Bladyko była członkiem wyprawy Manaslu Expedition 2019 zorganizowanej przez Stowarzyszenie Klub Alpinistyczny "Homohibernatus" pod kierownictwem Zbigniewa Bąka. Lider Manaslu Expedition 2019 w niedzielę wydał oświadczenie, w którym odniósł się do wpisu Gorzkowskiej, która - jego zdaniem - zamieściła nieprawdziwe informacje.
"Podczas ekspedycji korzystaliśmy z najlepszej obecnie agencji wyprawowej na ośmiotysięczniki, która nie tylko zapewnia bardzo dobry serwis, ale i też najlepszych ludzi w tej branży na świecie. Po zejściu, jak to sugeruje Magdalena, za jej sprawą Ricie podano ciepłą herbatę, okryto śpiworem i podano tlen" - napisał Bąk.
Kierownik wyprawy na Manaslu twierdzi, że Gorzkowska przypisuje sobie jakieś działania i próbuje gloryfikować własną osobę.
ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio. Karol Zalewski rozpętał burzę. Tomasz Majewski odpowiada
"Każdy doświadczony Szerpa, a takich mieliśmy, wie co należy robić w takich wypadkach. Nie potrzeba im niczyich sugestii. (..) Dodatkowo przykry w tej całej sytuacji jest fakt, że takie osoby jak Pani Magda próbując gloryfikować własną osobę, chcą ugrać na swoim PR, zapominają o istocie całej sprawy, Istocie, która była kiedyś czyjąś matką, córką, przyjaciółką" - podkreślił.
ZOBACZ: Alpinizm. Koniec polskiej wyprawy na Lhotse. Powodem niebezpieczne warunki >>
Bąk opisał też w jakich okolicznościach odnaleziono ciało Bladyko. "Rita spała ze mną w namiocie i Piotrkiem Kalinowskim. Znowu trzeba sprostować nierzetelne informacje, jakoby była sama pozostawiona w namiocie" - odpowiedział na zarzuty Gorzkowskiej.
"Nad ranem obudziły nas nawoływania Szerpów, że pora wstawać. Piotrek spał w środku, ale nie zauważyłem Rity. Powiedział, że wyszła za potrzebą jakiś czas temu. Kiedy wychyliłem się z namiotu, dostrzegłem ją tuż obok. Wyglądała tak jakby spała, skulona w kucki. Musiała na sekundę usnąć i to wystarczyło. Była zamarznięta. Wydarliśmy ją górze, a i tak góra postawiła na swoim…" - relacjonował Bąk.
Przypomnijmy, że w 2018 r. w wyprawie Stowarzyszenia Klubu Alpinistycznego "Homohibernatus" na Mont Blanc (4810 m n.p.m.) zginęła 40-letnia Polka - pani Aneta. Tamtą ekspedycją również kierował Zbigniew Bąk. Dopiero po tragedii okazało się, że organizator wycieczki robił to bez odpowiednich uprawnień. Sprawą tej śmierci zajęli się śledczy z Polski i Francji.