Alan Czujkowski jednym z liderów Sokoła. "Mam nadzieję, że będziemy świętować awans do PLK"

WP SportoweFakty
WP SportoweFakty

Max Elektro Sokół Łańcut jest obecnie liderem I ligi. Czołową postacią ekipy z Podkarpacia jest Alan Czujkowski, który po dwuletniej przerwie wrócił na zaplecze PLK. Z bardzo dobrym skutkiem.

WP SportoweFakty: Po dwóch latach wrócił pan do I ligi. Jak wrażenia?

Alan Czujkowski: Wrażenia całkiem przyjemne. Wygrywamy, jesteśmy liderem I ligi, nikt z nas nie mam poważniejszych kontuzji, więc tylko się cieszyć.

[b]

Przez ten czas rozegrał pan 58 meczów w ekstraklasie. Zebrane doświadczenie w PLK bardzo pomaga w grze na jej zapleczu?[/b]

- Na pewno pomaga, chociaż w PLK miałem inne zadania i grałem zdecydowanie mniej. Pomaga również to, że jestem starszy, a co za tym idzie mądrzejszy zarówno życiowo jak i koszykarsko.

Wróćmy do samego początku. Dlaczego zdecydował się pan na Max Elektro Sokół?

- Zdecydowałem się z kilku powodów. Kluczowa była osoba trenera, możliwość gry w większym wymiarze czasowym niż w PLK, renoma klubu, skład jaki był budowany, cele na sezon oraz wrażenia zawodników, którzy grali tu jakiś czas temu.

Pod okiem trenera Dariusza Kaszowskiego wielu zawodników miało swój najlepszy czas w karierze.

- Głównym powodem było to, że miałem tu możliwość grania. Nie patrze na to czy ktoś rozegrał tu sezon życia czy nie. Chociaż z doświadczenia tych paru miesięcy gry wcale mnie to nie dziwi, że grający tu wcześniej koszykarze prezentowali się bardzo dobrze. Jednak dla mnie w tym wieku i w tym okresie koszykarskiego życia duża liczba minut jest priorytetem, aby nie stać w miejscu, cały czas się doskonalić i rozwijać. To był główny czynnik przy podejmowaniu decyzji.

ZOBACZ WIDEO Ireneusz Mazur: Wszyscy kandydaci to dobrzy szkoleniowcy

Drużyna z Łańcuta jest obecnie liderem I ligi. Można powiedzieć, że wszystko zmierza we właściwym kierunku?

- Póki co jesteśmy liderem. Uważam jednak, że prawdziwa walka o awans rozpocznie się z pierwszym gwizdkiem pierwszego meczu playoff. Tam nie będzie miało znaczenia czy ktoś wygrał dwa mecze 30-punktami przewagi, jeśli przegra 3 kolejne mecze po jednym punkcie.

A jak oceni pan swoją formę? Na początku sezonu zagrał pan kilka znakomitych meczów.

- Z tymi znakomitymi meczami bym nie przesadzał. Zagrałem dobrze, bo drużyna tego oczekiwała. Wygraliśmy kilka meczów i to jest najważniejsze, a to czy ja zdobyłem 20 punktów czy któryś z kolegów to mniej istotna sprawa. Liczy się zwycięstwo zespołu.

[b]

W sobotę podejmować będziecie nieobliczalną Pogoń Prudnik. To chyba nie będzie łatwe spotkanie?[/b]

- Z meczu na mecz gramy mądrzej i bardziej się rozumiemy na boisku. Będąc liderem i zespołem z najlepszym wynikiem w lidze nie możemy jednak oczekiwać tego, że każdy kolejny zespół się przed nami położy i da na tacy 2 punkty. Pogoń Prudnik to doświadczony zespół, z bardzo dobrą startową piątką i na pewno będą chcieli pokazać, że ich bilans 9-4 i 3. miejsce w tabeli to nie przypadek.

Mówi się, że Legia i Sokół są głównymi faworytami rozgrywek. To te dwie drużyny rozstrzygną między sobą losy awansu?

- Tak jak wspomniałem wcześniej, gra rozpocznie się w playoff, gdzie każdy będzie miał czystą kartę i taką samą szansę na awans. Ja oczywiście mam nadzieję, że Sokół będzie grał ostatni mecz w sezonie i zakończymy go zwycięstwem i świętowaniem awansu do PLK.

Rozmawiał Jakub Artych

Źródło artykułu: