Żużel. Tomasz Gollob z bólem trafił do szpitala. Znowu zaatakowały go bakterie

WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: Tomasz Gollob
WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: Tomasz Gollob

- Ciężki mój żywot, ale nie poddaję się, walczę - mówi nam Tomasz Gollob, który kilka dni temu znowu trafił do szpitala z problemem urologicznym. - To pokłosie uszkodzenia rdzenia. Nie pierwszy raz mam kłopot z pęcherzem i bakteriami - wyjaśnia.

W tym artykule dowiesz się o:

[tag=57]

Tomasz Gollob[/tag] nie ma ostatnio łatwego życia. W grudniu miał zabieg usunięcia stymulatora, w styczniu poważną operację na rdzeniu, teraz znowu jest w szpitalu. Tym razem z problemem urologicznym. - To nie pierwszy raz - mówi nam żużlowy mistrz z 2010 roku, który po wypadku na crossie w kwietniu 2017 uszkodził kręgosłup i porusza się na wózku. - I właśnie ten leżąco-siedzący tryb życia powoduje zapalenia pęcherza - wyjaśnia.

Gollob w szpitalu jest od 14 lutego. Będzie w nim do końca miesiąca. Kiedy trafił ból, był tak ogromny, że swojemu przyjacielowi Jerzemu Kanclerzowi powiedział, że zagryza zęby, żeby to jakoś przetrwać. - Nie ma jednak co narzekać, choć co tu kryć, ciężki ten mój żywot - stwierdza Tomasz. - Oddałem się jednak w ręce lekarzy i walczę. Mam nadzieję, że na początku marca będę już w miarę zdrów i pomogę mojej Polonii Bydgoszcz.

Były żużlowiec miał być na ostatniej konferencji prasowej Polonii, na której ogłaszano tytularnego sponsora, firmę Abramczyk. Miał też jechać z zawodnikami na zgrupowanie, żeby im pomóc. - To musi poczekać. Najpierw muszę zająć się sobą, a potem Polonią. Bardzo cieszę się z tego, że jestem potrzebny i mam nadzieję, że moje rady i wskazówki pomogą zawodnikom w podniesieniu umiejętności i dobrej jeździe w lidze - opowiada nam Gollob.

Przypomnijmy, że Tomasz z jednej strony rozwiązuje bieżące problemy zdrowotne, a z drugiej czeka na to, co się wydarzy w następstwie styczniowej operacji rdzenia. To był bardzo poważny zabieg, który w efekcie ma poprawić samopoczucie byłego zawodnika, zniwelować bóle spastyczne. - Na razie obserwuję i czekam, bo o tym, czy zabieg okazał się skuteczny, przekonam się za dwa, trzy miesiące. Mam oczywiście nadzieję, że trudne rzeczy będą za chwilę za mną i będę mógł polecieć na wymarzoną operację w Stanach - kończy.

CZYTAJ TAKŻE: Żużel. Michelsen złamał dla Speed Car Motoru swoją żelazną zasadę. Prezes już nie czuje niedosytu

CZYTAJ WIĘCEJ: Żużel. Frątczak typuje PGE Ekstraligę. Włókniarz będzie piekielnie mocny, a Falubaz uratuje sezon. Niedosyt w Lublinie

ZOBACZ WIDEO Żużel. #MagazynBezHamulców. Prezes Włókniarza w ogniu pytań o Drabika, Cieślaka i Doyle’a

Źródło artykułu: