Nikt w niego nie wierzył, a został objawieniem ligi. Podbije PGE Ekstraligę?

WP SportoweFakty / Anna Kłopocka / Na zdjęciu: Patrick Hansen
WP SportoweFakty / Anna Kłopocka / Na zdjęciu: Patrick Hansen

Najważniejszą częścią dobrego planu jest to, żeby w ogóle o nim nie mówić. Nie jest jednak tajemnicą, że w przyszłym roku będę startował w PGE Ekstralidze. - przyznaje Patrick Hansen, objawienie eWinner 1. Ligi.

[b]

Jakub Nowak (WP SportoweFakty.pl): Czy wie pan, co łączy pana z Motorem Lublin?[/b]

Patrick Hansen (zawodnik Arged Malesy Ostrów): Pierwszy rok w eWinner 1. Lidze i od razu wygrana?

Zgadza się. Nawet dwa awanse w dwa lata. Jak to możliwe, że wykonał pan taki progres w krótkim czasie?

To wymagało bardzo ciężkiej pracy i kilku naprawdę dobrych ludzi wokół mnie. Co więcej, wykorzystałem czas lockdownu na weryfikację moich planów życiowych.

ZOBACZ WIDEO Jakub Miśkowiak: Wejdziemy do czwórki i pokażemy jacy jesteśmy silni

Co właściwie ma pan na myśli? W jaki sposób pańskie życie uległo zmianie?

Przed rokiem 2020 nigdy nie byłem "żużlowcem na pełen etat". Chodziłem do pracy i szkoły, żeby się utrzymać. Byłem tylko przyzwoitym żużlowcem U21. Wiele razy zastanawiałem się, czy to wszystko jest tego warte. W marcu 2020 wylądowałem w Polsce. Wtedy wszystko było zamknięte. Stworzyłem plan, któremu się w pełni poświęciłem.

Jakie są kolejne etapy tego planu?

Najważniejszą częścią dobrego planu jest to, żeby w ogóle o nim nie mówić. Nie jest jednak tajemnicą, że w przyszłym roku będę startował w PGE Ekstralidze. Będzie to wymagający sezon, ale kocham wyzwania. Chcę udowodnić sobie i innym, że potrafię. Nikt we mnie nie wierzył przed tym sezonem, a spójrz jak to się wszystko potoczyło.

Nikt nie wierzył oprócz klubu z Ostrowa. Jak tam pan trafił?

Mieszkałem w Ostrowie w 2020 roku. Często przychodziłem na stadion, żeby oglądać treningi innych zawodników, a także niektóre spotkania. Mam dobry kontakt z Nicolaiem Klindtem. I w jakiś sposób doszło do kontaktu z klubem. Chciałbym mu podziękować za otrzymaną szansę i świetny sezon.

Jak doskonale wiadomo, opuszcza pan Ostrów, ale jeszcze nie możemy zdradzić kierunku, który obierasz. Kiedy i dlaczego podjął pan decyzję o zmianie klubu?

Myślałem o tym, żeby zostać w Ostrowie w przypadku awansu. Problem w tym, że finał rozgrywek ligowych miał miejsce dopiero 3 października. To bardzo późno. Nie chciałbym wchodzić w szczegóły, bo również inne czynniki zadecydowały, że odchodzę. Myślę, że podjąłem najlepszą możliwą decyzję dla mojej kariery. Życzę ostrowianom wszystkiego najlepszego. Nie mogę się doczekać ponownego spotkania z fanami w przyszłym roku. Oni zawsze byli dla mnie bardzo mili. Nawet wtedy, gdy już wiedzieli o moim odejściu. Jestem im za to bardzo wdzięczny.

Czyli można powiedzieć, że gdyby sezon ligowy kończył się wcześniej, byłaby większa szansa na kontrakt w Ostrowie?

Z jednej strony tak. Jednak jak już wspomniałem, były też inne czynniki, które wpłynęły na moją decyzję.

Kto jest pana największym żużlowym idolem?

Z pewnością Darcy Ward. Wciąż oglądam mnóstwo nagrań wyścigów z jego udziałem i staram się czerpać przykład, jak zachować się w konkretnych sytuacjach torowych.

Czego możemy panu życzyć w kolejnym sezonie?

Żebym był zdrowy i unikał urazów, bo to te elementy, na które ja nie mam wpływu.

Czytaj także:
- Koszmarny wypadek i koniec kariery. Teraz ujawnia wszystko
- Żyje od zbiórki do zbiórki. "Zasypiam z bólem i budzę się z nim"

Źródło artykułu: