F1 przewiduje spore zmiany w kalendarzu. Celem walka z emisją CO2
Formuła 1 ogłosiła we wtorek przyjęcie "regionalnego podejścia" przy tworzeniu kolejnych terminarzy. Wyścigi mają być układane w takiej kolejności, aby F1 miała jak najmniejszy wpływ na środowisko naturalne i ograniczyła emisję dwutlenku węgla.
Plan F1 zakłada, że do roku 2030 dyscyplina osiągnie neutralność węglową. Aby stało się to możliwe, konieczne będzie porozumienie z promotorami wyścigów. Większość z nich posiada wieloletnie kontrakty, które gwarantują im określone miejsce i termin w kalendarzu. Dlatego organizatorzy Grand Prix będą musieli pójść na rękę szefom królowej motorsportu.
Wprowadzenie regionalnego podziału w kalendarzu F1 sprawi, że nie będziemy mieć już sytuacji, gdy w trakcie europejskiej części sezonu stawka wybiera się nagle na jeden weekend do amerykańskiego Miami albo kanadyjskiego Montrealu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Katarczycy się wściekli, gdy ją zobaczyli. To miss mundialu?W samej Europie wyścigi również nie są ułożone w taki sposób, by zespoły mogły pokonywać trasy z jednego toru na drugi w sposób ekonomiczny. Przykładem może być sezon 2022, gdy na początku lipca rozgrywano GP Austrii, po czym stawka przenosiła się na brytyjskie Silverstone, zaś na koniec miesiąca kierowcy rywalizowali w GP Węgier.
Gdyby zastosować regionalny podział w kalendarzu F1, wyścigi w Austrii i na Węgrzech rozgrywane byłyby po sobie ze względu na niewielką odległość, jaka dzieli Spielberg oraz Budapeszt.
W ramach ograniczania emisji CO2, we wtorek F1 ogłosiła zwiększenie operacji wykonywanych w sposób zdalny. Mniejsza liczba pracowników będzie podróżować na wyścigi, co z kolei przełoży się też na większą liczbę sprzętu pozostającą w siedzibie Formuły 1. Ponadto królowa motorsportu w swoich biurach chce korzystać w 100 proc. z energii odnawialnej, a także zatrudnić szefa ds. zrównoważonego rozwoju.
Czytaj także:
Kto skusi Roberta Kubicę? Nowy kierunek dla Polaka
Koniec swobody w Red Bullu? Zmiany po śmierci miliardera