To była jedna z bardziej zaskakujących decyzji w minionym sezonie Formuły 1. Po tym jak McLaren postanowił przedwcześnie rozwiązać umowę z Danielem Ricciardo, australijskim kierowcą interesowały się zespoły z końca stawki F1. W tej sytuacji 33-latek uznał, że lepszym rozwiązaniem będzie roczna przerwa od startów i wybrał pracę w roli rezerwowego Red Bull Racing.
Nazwisko Australijczyka zimą przewijało się w kontekście ewentualnego powrotu do ekipy "czerwonych byków" w sezonie 2024, gdzie mógłby on zastąpić Sergio Pereza. Na taki ruch miał naciskać sam Max Verstappen, który w przeszłości cenił sobie współpracę z Danielem Ricciardo.
Dość niespodziewanie Ricciardo w rozmowie ze Sky Sports zdradził, że może już nigdy nie powrócić do F1. - Moim nastawieniem na tę chwilę jest próba pomocy zespołowi. Dam z siebie wszystko w symulatorze i podczas wyścigów, na które polecę. Będę tam na odprawach z inżynierami i nie będę miał problemów, gdy Max czy Sergio będą chcieli pomocy, to chętnie podzielę się z nimi spostrzeżeniami - powiedział rezerwowy Red Bulla.
- Postaram się być najlepszym członkiem teamu, jakim tylko mogę być. To mam w głowie. Prywatnie zależało mi też na tym, by mieć trochę wolnego. Nie mam nastawienia w stylu "dajcie mi szansę". Bardzo się cieszę, że jestem teraz w tym miejscu - dodał Australijczyk, który po dekadzie poczuł wypalenie związane ze startami w F1.
Obecnie spora część ekip ma zajęte miejsca w składach na sezon 2024, dlatego też Ricciardo trudno będzie wywalczyć fotel w konkurencyjnym zespole. Australijczyk ma tego świadomość i uważa, że już latem będzie wiedział, czy w ogóle chce powrócić do regularnego ścigania w F1.
- Myślę, że gdzieś wewnątrz siebie dostanę odpowiedź, czy w ogóle chcę wrócić. Jestem pewien, że już przed przerwą wakacyjną będę to wiedział. Wykonam pracę w symulatorze, polecę na kilka wyścigów i dowiem się, co tak naprawdę chcę robić - podsumował.
Czytaj także:
Koniec głośnego sporu w F1? Prezydent FIA zrezygnował
"Za późno". Niemcy jednoznacznie o F1
ZOBACZ WIDEO: Ten kibic oszalał. Zobacz, co zrobił w trakcie meczu