"Łatwy zakręt do pokonania". Tak zginął Ayrton Senna

Materiały prasowe / McLaren / Na zdjęciu: Ayrton Senna
Materiały prasowe / McLaren / Na zdjęciu: Ayrton Senna

Dla wielu był kierowcą wszech czasów F1. Ayrton Senna zdążył zdobyć trzy tytuły mistrzowskie, zanim 1 maja 1994 roku doszło do śmiertelnego wypadku na Imoli. Po 29 latach część kibiców nadal szuka odpowiedzi na pytanie o przyczyny tragedii.

41 zwycięstw w Formule 1, 65 pole position, 80 podiów, trzy tytuły mistrza świata - tak wyglądał dorobek Ayrtona Senny do momentu tragicznego wypadku na Imoli. Zdaniem wielu, Brazylijczyk zasłużył na miano kierowcy wszech czasów. Jego życie zostało brutalnie przerwane w wieku 34 lata i należy przypuszczać, że gdyby nie tragedia na włoskim torze, jego statystyki wyglądałyby jeszcze bardziej okazale.

Co wydarzyło się na Imoli?

Ayrton Senna był wielkim kierowcą, dlatego też jego wypadek nawet po latach budzi tyle emocji. - Zakręt Tamburello jest dość łatwy do pokonania na pełnym gazie. Było w nim jednak mnóstwo wybojów. Znajdowały się one głównie po wewnętrznej stronie zakrętu. Ayrton konsekwentnie ją wybierał, bo była szybsza - mówił po latach Adrian Newey, twórca samochodu Williamsa, za kierownicą którego zginął Brazylijczyk.

Senna trafił do ekipy z Grove w roku 1994, chcąc odnieść w niej sukces. Williams był wtedy dominującą siłą F1. Tyle że model FW16 nie był zbyt udany. Wszystko przez zmiany w regulaminie, które miały utrudnić życie Brytyjczykom. Z tego powodu zakazano m.in. używania aktywnego zawieszenia.

ZOBACZ WIDEO: Bolid F1 jechał w tłum dziennikarzy! Absurdalna sytuacja w trakcie Grand Prix Azerbejdżanu

- Po dwóch latach sukcesów z aktywnym zawieszeniem, napotkaliśmy na problemy podczas opracowywania samochodu bez tego systemu. Źle obliczyłem pakiet aerodynamiczny bolidu. Okno, w którym pojazd spisywał się jak należy, było zbyt wąskie - powiedział Newey w "Auto Motor und Sport".

Brytyjski inżynier zdiagnozował główny problem FW16 jeszcze przed weekendem na torze Imola. Damon Hill, drugi kierowca Williamsa, odbywał testy na torze Nogaro, który również miał wyboistą nawierzchnię. Tam Newey zdał sobie sprawę, że sekcje boczne bolidu są zbyt długie. - Teraz brzmi to śmiesznie, ale w latach 90. nie mieliśmy możliwości ani odpowiedniego sprzętu, aby wykryć to w tunelu aerodynamicznym - przyznał Newey.

Williams nie był w stanie przeprojektować samochodu przed GP San Marino. - FW16 był na pole position w pierwszych trzech wyścigach sezonu, ale to była wyłącznie zasługa Ayrtona. Nikt inny nie osiągnąłby czegoś takiego z tym bolidem - dodał.

"Boże, co tu się dzieje?"

Weekend F1 na Imoli z 1994 roku uznawany jest za jeden z tragiczniejszych w historii tego sportu. Już w piątek doszło do fatalnego wypadku Rubensa Barrichello. Na szczęście młody Brazylijczyk wyszedł z niego bez szwanku. - Długo pracowałem w biurze, na Imolę dotarłem w ostatniej chwili. Gdy tylko wjechałem do padoku, to zobaczyłem bolid fruwający w powietrzu. Pomyślałem sobie wtedy: Boże, co tu się dzieje? - wspomniał Newey po latach.

Później do Neweya podszedł menedżer Charlie Moody z zespołu Simtek. W jednym z bolidów tej ekipy odpadło przednie skrzydło. - Prosił mnie o pomoc w bezpiecznym montażu tej części, ale nie mogłem pomóc, bo nie wiedziałem, jak ono działa w ich samochodzie - opowiedział Brytyjczyk.

Następnego dnia, kilkanaście godzin po wypadku Barrichello i przed tragedią Senny, z powodu złamanego przedniego skrzydła rozbił się Roland Ratzenberger. Austriak zmarł w szpitalu. W niedzielnym wyścigu kierowca Williamsa zabrał do bolidu flagę Austrii. Po przekroczeniu mety chciał oddać hołd zmarłemu koledze, niestety nie zdążył.

Czy to mógł być błąd kierowcy?

- Przed trzecim wyścigiem sezonu presja ciążąca na Sennie była coraz większa. Trafił do Williamsa, który miał dotąd najlepszy bolid, a po dwóch Grand Prix nie miał punktów. Na Imoli znów mieliśmy problemy. Nie mogliśmy ustalić odpowiedniego prześwitu. Ayrton narzekał na podsterowność, potem znów na nadsterowność - wspomniał Newey.

- Nie wiem, co wydarzyło się w Tamburello. To na zawsze pozostanie owiane tajemnicą - dodał były projektant bolidów Williamsa, a obecnie twórca potęgi Red Bull Racing w F1.

Jedna z teorii głosi, że doszło do awarii kolumny kierownicy. Na to wskazywały dane zebrane z wraku FW16. - Kąt skrętu miał nagłe wahania. Jednak zaraz po tym Ayrton jechał pełnym gazem przez 0,5 s. Zwolnił nogę z pedału i dopiero po chwili całkowicie odpuścił gaz, zaczął hamować. Logika podpowiada, że gdyby doszło do pęknięcia kolumny kierownicy, zacząłby hamować natychmiast - ocenił Newey.

Ayrton Senna jeszcze w czasach McLarena
Ayrton Senna jeszcze w czasach McLarena

Inni dopatrywali się problemu w ciśnieniu opon. Chwilę przed wypadkiem Senny mieliśmy na torze samochód bezpieczeństwa, a w tamtym okresie do neutralizacji wykorzystywano zwykłe "osobówki", które nie rozwijały zawrotnych prędkości jak na standardy F1. Na to zresztą narzekał Senna, który zwracał uwagę, że to przez to wariuje ciśnienie ogumienia.

- Schumacher, który jechał za Senną, przekazał przez radio, że Ayrton prawie rozbił się na wcześniejszym okrążeniu. Być może doszło do małego przebicia jednej z prawych opon i powoli schodziło z niej powietrze? Nie mogliśmy jednak sprawdzić tej wersji, bo oba koła zostały całkowicie zniszczone wskutek wypadku - dodał Newey.

Wersja najmniej oczywista - to był prosty, banalny błąd kierowcy. Wszakże zdarzają się one najlepszym.

"Byłem wśród jego wrogów"

Senna zapisał się w historii jako kierowca wybitnie jeżdżący w deszczu, potrafiący wyciskać maksimum z bolidu w najtrudniejszych sytuacjach. Poza torem nalegał na zmiany w kwestiach bezpieczeństwa. Dopiero jego śmierć otworzyła oczy szefom F1 i FIA, którzy zaczęli prowadzić badania zmierzające do poprawy zabezpieczeń. Senna musiał zginąć, aby jego apele zostały wysłuchane.

Był też trudnym przeciwnikiem i partnerem. W McLarenie żył w nie najlepszych relacjach z Alainem Prostem, bo obaj mieli ten sam cel - zostać mistrzem świata. Francuz przed sezonem 1994 zakończył karierę, co niemal natychmiast wyprostowało ich stosunku. Prost i Senna umówili się nawet na wspólne działanie w kwestiach bezpieczeństwa w F1.

- Niestety, ja nie poznałem Ayrtona zbyt dobrze. Nawiązanie relacji z nowym kierowcą wymaga czasu. Przez długi czas byłem jego wrogiem, bo pracowałem dla konkurencyjnych zespołów. Po raz pierwszy spotkaliśmy się w grudniu w fabryce, na kilka miesięcy przed śmiercią. Od razu poprosił mnie o wizytę w tunelu aerodynamicznym i pokazanie kluczowych cech bolidu - podsumował Newey.

Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj także:
- O krok od tragedii w F1. Kierowca mógł potrącić ludzi
- Verstappen oczekuje wyjaśnień od Red Bulla. Kosztowna porażka mistrza świata

Komentarze (1)
avatar
regulator
1.05.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Świetny artykuł , niczego nie wyjaśnia .