Alex Palou miał od nowego sezonu reprezentować McLarena w IndyCar, równocześnie pełniąc rolę rezerwowego w Formule 1. Gdy jednak 26-latek zdał sobie sprawę, że jego szanse na awans do F1 w roli etatowego kierowcy są wręcz zerowe, postanowił wycofać się z porozumienia. Hiszpan ma nadal startować w Chip Ganassi Racing, które zaoferowało mu sporą podwyżkę i miano najlepiej opłacanego kierowcy.
Zachowanie Palou rozwścieczyło szefów McLarena, którzy wcześniej wyłożyli spore kwoty na jego rozwój, organizując mu m.in. prywatne testy bolidem F1 oraz sesje w symulatorze. Dlatego szefowie stajni z Woking skierowali sprawę do sądu. Z ustaleń NBC Sports wynika, że domagają się oni aż 23 mln dolarów odszkodowania.
Prawnicy Palou odpowiedzieli na zarzuty McLarena, przygotowując 17-stronnicowy dokument. Dowiadujemy się z niego, że kierowca "nie ma żadnych zobowiązań wynikających z jakiejkolwiek umowy lub porozumienia", które zmuszałyby go do przeniesienia się do McLarena.
ZOBACZ WIDEO: Polski mistrz szczerze o swojej przemianie. "Byłem łobuzem"
26-latek nie chce rozmawiać z mediami o procesie sądowym. W ostatniej rozmowie z NBC Sports z 10 września stwierdził jedynie, że od momentu ogłoszenia swojej decyzji nie rozmawiał z Zakiem Brownem, który stoi na czele McLarena. Hiszpan zerwał też współpracę z grupą menedżerską z Monako, która do tej pory dbała o niego w świecie motorsportu.
McLaren domaga się 23 mln dolarów i na tę kwotę składają się przychody, jakie wygenerowałby Palou dla zespołu jako najlepszy kierowca w stawce IndyCar. Do tego Brytyjczycy skrupulatnie wyliczyli koszty organizacji testów i sesji w symulatorze. Kierowca miał też otrzymać zaliczkę w wysokości 400 tys. dolarów na poczet pensji w sezonie 2024.
To kolejna saga kontraktowa związana z Palou. Hiszpański kierowca wcześniej podpisał kontrakt z McLarenem, na mocy którego miał przenieść się do tego zespołu w IndyCar już w sezonie 2023. Tyle że 26-latek miał jeszcze ważną umowę z Chip Ganassi Racing. Amerykańska ekipa ani myślała wypuszczać swojej gwiazdy wolno i była gotowa skierować sprawę do sądu.
Ostatecznie na drodze mediacji postanowiono, że Palou spędzi jeszcze rok (2023) u dotychczasowego pracodawcy, po czym zmieni zespół. Jednak jak widać, Hiszpan po raz kolejny zmienił zdanie. 26-latek jest dwukrotnym mistrzem IndyCar (2021, 2023). Jego nowe porozumienie ma obowiązywać do końca sezonu 2026.
Czytaj także:
- Wydłuża się przerwa w startach kierowcy F1. Rezerwowy z kolejną szansą
- F1 z nowym zespołem? Nawet 1 mld dolarów może nie wystarczyć