Po GP Kataru więcej mówi się o problemach fizycznych kierowców, niż o samym wyścigu, bo po kolejną wygraną w sezonie 2023 sięgnął Max Verstappen. Wysoka temperatura w połączeniu z wysoką wilgotnością zaserwowały zawodnikom nie lada przeprawę. Dodatkowo konieczność odbycia trzech pit-stopów sprawiła, że większość z nich przez cały dystans jechała na absolutnym limicie.
Efekt był porażający. Logan Sargeant z powodu odwodnienia nie dojechał do mety, Alexander Albon po wyścigu trafił do centrum medycznego z udarem cieplnym, Esteban Ocon zwymiotował do kasku, a Lance Stroll niemal zemdlał w garażu po opuszczeniu samochodu.
- To był najtrudniejszy wyścig w karierze każdego kierowcy F1. Jeśli ktoś powie inaczej, to mu nie uwierzę. Najważniejszy był obowiązek odbycia trzech pit-stopów. Oznaczało to, że nie trzeba było zwracać uwagi na opony. Jechaliśmy praktycznie non stop w trybie kwalifikacyjnym, atakując na każdym okrążeniu - powiedział Charles Leclerc z Ferrari portalowi racingnews365.com.
ZOBACZ WIDEO: Polski mistrz szczerze o swojej przemianie. "Byłem łobuzem"
Zdaniem Monakijczyka, kierowcy F1 są odpowiednio przygotowani kondycyjnie do wyścigów. Dlaczego zatem mieli takie problemy w Katarze? - Tu nie chodzi o sprawność fizyczną kierowców. Po prostu poziom odwodnienia był tak duży, że zaczyna ci się pogarszać wzrok, puls bije jak szalony i trudno wszystko kontrolować - dodał 25-latek, zdaniem którego przed kolejnymi edycjami GP Kataru należy przedyskutować parę spraw.
- Nie chciałbym się wdawać w szczegóły i rozpoczynać długich dyskusji. Trudno jednak opisać słowami, jak trudny był to wyścig dla kierowców. Gdy atakuje cię odwodnienie, to trudno wytrzymać. W kokpicie nie da się uzupełniać płynów. Woda zamienia się w gorącą herbatę. Nagrzewa się do ponad 60 st. C, dlatego trudno nam pić napój, który mamy do dyspozycji. Do tego dochodzą przeciążenia w zakrętach i słaba widoczność - stwierdził kierowca Ferrari.
Leclerc zwrócił też uwagę na konieczność pilnowania limitów toru. Charakterystyka toru Losail sprawia, że w niektórych zakrętach bardzo łatwo wyjechać poza białe linie, a przy skrajnym wyczerpaniu staje się to niemal niemożliwe. - Przy prędkości 280 km/h zmuszeni byliśmy liczyć granice toru co do centymetra. Nawet w kwalifikacjach, gdy jesteś wypoczęty i czujny, jest to trudne. Pod koniec wyczerpującego wyścigu stało się to koszmarem - podsumował monakijski kierowca.
Czytaj także:
- "Najlepszy z tytułów". Verstappen chce być jeszcze lepszy
- Kierowcy F1 są wściekli. Nikt im nie powiedział o problemach z oponami