Nerwowa atmosfera wokół szefa Red Bulla. Formuła 1 wydała oświadczenie

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Christian Horner
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Christian Horner

Christian Horner musi mierzyć się z wewnętrznym śledztwem Red Bulla, które dotyczy jego "niewłaściwego zachowania" względem jednej z pracownic. Sprawa staje się coraz bardziej zagmatwana. W niedzielę swoje stanowisko przedstawiła Formuła 1.

Holenderski "De Telegraaf" jako pierwszy napisał, że Christian Horner objęty jest wewnętrznym śledztwem austriackiej firmy w związku z "niewłaściwym zachowaniem". Początkowe doniesienia mówiły o tym, że 50-latek mógł dopuścić się mobbingu względem jednej z pracownic, m.in. wysyłając jej agresywne wiadomości i krytykując w obecności personelu.

Szef Red Bull Racing został przesłuchany przez zewnętrznego prawnika, swoje zeznania złożyła też poszkodowana pracownica. Jeszcze w czwartek Horner zapowiadał, że czuje się pewnie przed inauguracją nowego sezonu Formuły 1 i nie straci stanowiska.

W piątek "De Telegraaf" odpalił jednak kolejną bombę. Gazeta ujawniła, że zarzuty względem Hornera mają też obejmować molestowanie seksualne. Brytyjczyk miał przez kilka miesięcy atakować pracownicę wiadomościami o charakterze seksualnym. Szef Red Bulla miał też proponować jej ugodę i wyciszenie sprawy za 760 tys. euro.

ZOBACZ WIDEO: Co z przyszłością Patryka Dudka? Piotr Baron zabrał głos

Do rozpoczęcia zimowych testów F1, na których Horner zapowiedział swoją obecność, zostało już tylko kilka dni. W tej sytuacji Formuła 1 postanowiła wydać specjalne oświadczenie ws. szefa Red Bulla.

"Odnotowaliśmy, że Red Bull wszczął niezależne dochodzenie w sprawie wewnętrznych podejrzeń w Red Bull Racing. Mamy nadzieję, że sprawa zostanie wyjaśniona dość szybko, po uczciwym i dokładnym procesie. Na razie nie będziemy wydawać w tej sprawie dodatkowych komunikatów" - czytamy w oświadczeniu F1.

Niedzielny komunikat F1 to nic innego, jak wywarcie presji na Red Bullu, by szybko rozwiązał aferę wokół Hornera. Formalnie królowa motorsportu nie ma jednak uprawnień, aby zawiesić ani tym bardziej doprowadzić do zwolnienia Brytyjczyka z Milton Keynes.

Teoretycznie do akcji mogłaby wkroczyć jednak FIA. Światowa federacja musiałaby jednak wykazać, że Horner dopuścił się szkód moralnych, które negatywnie wpływają na jej wizerunek, jak i całej dyscypliny. Stanowi o tym artykuł 12.2.1 punkt F Międzynarodowego Kodeksu Sportowego FIA.

We wspomnianym artykule czytamy, że uczestnik mistrzostw dopuścił się wykroczenia, jeśli "wypowiedział jakiekolwiek słowa, dopuścił się czynów albo utworzył treści, które wyrządziły szkodę moralną FIA, jej organom, członkom, władzom wykonawczym albo szerzej - całemu interesowi sportów motorowych".

Czytaj także:
- Dawny mistrz nie wróci do Mercedesa. "Mam wielki szacunek do ryzyka"
- Verstappen w Ferrari? Holender odniósł się do sensacyjnych plotek

Źródło artykułu: WP SportoweFakty