Koniec marzeń ws. kary dla Alonso. Sędziowie wydali werdykt

Materiały prasowe / Aston Martin / Na zdjęciu: Fernando Alonso
Materiały prasowe / Aston Martin / Na zdjęciu: Fernando Alonso

Aston Martin starał się o cofnięcie kary, jaką otrzymał Fernando Alonso za wjechanie w Carlosa Sainza podczas sprintu F1 w Chinach. Sędziowie odrzucili wniosek brytyjskiej ekipy o ponowne rozpatrzenie sprawy. Wiemy już, skąd taka decyzja.

W tym artykule dowiesz się o:

Fernando Alonso otrzymał 10 s kary za uderzenie w bolid Carlosa Sainza podczas sprintu Formuły 1 w Chinach. Nie miała ona poważniejszych konsekwencji dla 42-latka, bo wskutek tego zajścia złapał on "kapcia" i spadł na koniec stawki. Ostatecznie Alonso nawet nie dojechał do mety, bo wycofał się z rywalizacji w samej końcówce.

Aston Martin postanowił jednak walczyć o cofnięcie kary dla dwukrotnego mistrza świata F1, aby zwrócić uwagą na brak konsekwencji w decyzjach sędziowskich. Zgodnie z regulaminem, aby stewardzi ponownie zajęli się sprawą, zespół musi przedstawić "nowe i istotne dowody", które nie były dostępne w momencie podejmowania werdyktu.

Sędziowie uznali, że ekipa z Silverstone nie przedstawiła żadnych nowych dowodów i odrzucili jej wniosek. Sprawę zamknięto bez rozpatrzenia, a to oznacza, że kara dla Alonso została utrzymana. Hiszpana może martwić to, że ma 6 punktów karnych, bo zgromadzenie 12 skutkuje automatyczną pauzą w jednym wyścigu F1.

ZOBACZ WIDEO: Lebiediew szczery do bólu. "Nie umiem tam jeździć"

Aston Martin pokazał sędziom materiał filmowy z tylnej kamery w bolidzie Alonso. Stewardzi nie mieli dostępu do tego nagrania w momencie podejmowania decyzji, ale przyznali, że ma on "niewielkie znaczenie" w całej sytuacji. Tym bardziej że werdykt oparto o wiele innych ujęć, które jasno wskazywały na winę kierowcy z Oviedo.

Fernando Alonso bez wątpienia nie będzie zadowolony z decyzji sędziów. Były mistrz świata ma ostatnio na pieńku ze stewardami. 42-latek ostro ich krytykował po GP Australii, kiedy to otrzymał karę za doprowadzenie do "potencjalnie niebezpiecznej" sytuacji na torze. Hiszpan ostro zahamował przed samochodem George'a Russella, który spanikował i wypadł z toru.

Z kolei w ten weekend w Miami reprezentant Aston Martina krytykował inne decyzje sędziów, m.in. dotyczące kolizji z udziałem Lewisa Hamiltona w sobotnim sprincie. Alonso oskarżył stewardów o stronniczość. Zdaniem Alonso, faworyzuję oni brytyjskich kierowców, dlatego Hamilton nie otrzymał kary.

Czytaj także:
- "Jest zbyt mądry". Co zrobi Verstappen?
- Mercedes musi obejść się smakiem. Newey wykluczył transfer

Komentarze (0)