Nikita Mazepin był kierowcą Haasa w sezonie 2021. Nie zdobył wtedy ani jednego punktu, często powodował wypadki i zapracował na tytuł najgorszego kierowcy w historii Formuły 1. Jednak Rosjanin mógł być bezpieczny o przyszłość w ekipie, bo jego starty finansował ojciec. Miliarder Dmitrij Mazepin przelał na konta amerykańskiego zespołu ok. 25 mln dolarów.
Współpraca miała być kontynuowana w roku 2022, ale na początku marca Mazepina wyrzucono z Haasa, a zespół wypowiedział też umowę sponsorską firmie jego ojca - Uralkali. W ten sposób Amerykanie potępili rosyjską inwazję na Ukrainę. Oligarcha od lat należy do sojuszników Władimira Putina.
Powiązania Mazepina z Putinem sprawiły, że jego rodzina została objęta sankcjami m.in. w Unii Europejskiej, Wielkiej Brytanii i Kanadzie. Takiej decyzji od początku sprzeciwiał się rosyjski kierowca, który twierdził, że nie może być karany za decyzje ojca, a restrykcje uniemożliwiają mu powrót do F1 i kontynuowanie kariery w wyścigach.
ZOBACZ WIDEO: Rajdówka warta ponad milion złotych. Skąd ta cena?
Ostatecznie 25-latek wywalczył w TSUE korzystny dla siebie wyrok i latem został usunięty z listy sankcyjnej UE. Zapowiadał, że powalczy teraz o ponowne starty w królowej motorsportu. Ze strony Mazepina była to kokieteria, bo żadna z ekip nie wyrażała zainteresowania jego angażem. Potwierdzenie tego dostaliśmy w środę, bo kierowca z Moskwy oficjalnie ogłosił zakończenie przygody z F1.
"Chciałbym zaapelować do przyjaciół i fanów, którzy gratulowali mi usunięcia z listy sankcyjnej. Minęły ponad dwa lata i sąd wydał wyrok na moją korzyść. Udowodniliśmy, że nałożone na mnie sankcje nie powinny zostać wprowadzone. Oczywiście to bardzo cieszy, to słodkie zwycięstwo" - napisał Mazepin w mediach społecznościowych.
"Wielu z was pytało, co zamierzam dalej robić. Miałem mnóstwo czasu na przemyślenie swojej przeszłości, jak i przyszłości. Myślę, że mogę teraz powiedzieć, że początek mojego dorosłego życia był ukształtowany przez dążenie do doskonałości w motorsporcie" - dodał syn miliardera.
Mazepin wyjaśnił, że zrealizował marzenie poprzez starty w F1 i "posmakował królowej motorsportu". "Teraz, w wieku 25 lat, rozumiem, że nadszedł czas, aby patrzeć w przyszłość, a nie wstecz. Czas napisać kolejne rozdziały książki we własnym życiu, w którym marzenia nie kojarzą się z szybkością i trofeami, ale z wykorzystaniem umysłu i poszukiwaniem celu" - podsumował Rosjanin.
Dotąd wydawało się, że Mazepin będzie chciał startować w wyścigach długodystansowych, gdzie nadal jego karierę mógłby finansować ojciec-miliarder. Słowa Rosjanina wskazują, że ten plan jest nieaktualny.