Powodem dyskwalifikacji Daniela Ricciardo było przekroczenie dopuszczalnego średniego przepływu paliwa w wyścigu w Melbourne (norma 100kg/h). Australijczyk przyznał, że trackie zawodów nie wiedział nic o całej sytuacji.
- W trakcie wyścigu nie miałem o tym zielonego pojęcia - przekonywał Ricciardo. - Byłem skupiony na wyścigu i na tym, aby pojechać jak najlepiej, a wszystkie te kontrowersje to tak naprawdę nie moja walka. Sprawą zajął się zespół. Ja byłem dumny ze swojego osiągnięcia. Czułem, że wykonałem dobrą robotę, a cała reszta była poza moją kontrolą - dodał.
24-latek o swojej dyskwalifikacji dowiedział się kilka godzin po wyścigu, gdy był już na lotnisku. - Niedzielna noc była rozczarowaniem. Nie chcesz usłyszeć tak fatalnych wiadomości, kiedy cieszysz się z dobrego wyniku. W każdym razie z tamtego weekendu wyciągam więcej pozytywów niż negatywnych aspektów - oznajmił.
Red Bull Racing złożył odwołanie od decyzji FIA i 14 kwietnia przed sądem apelacyjnym będzie walczył od odzyskanie punktów. Do tego czasu odbędą się dwa kolejne wyścig. Daniel Ricciardo ma nadzieję, że w Malezji zespół uniknie podobnych kontrowersji.
- Zespół był zaangażowany w całą sprawę na przestrzeni ostatnich 9-10 dni. Ufam, że zrobią, co trzeba, aby nie pojawiły się ponownie takie problemy - powiedział.