Robert Kubica rozpoczął Grand Prix Hiszpanii z 17. pozycji startowej, po tym jak kilku kierowców przed niedzielnym wyścigiem F1 otrzymało kary. Polak bardzo szybko zaczął jednak tracić pozycje na rzecz rywali.
- Zaczęło się całkiem nieźle. Wystartowałem całkiem dobrze, ale na prostej musiałem odpuścić, bo znalazłem się w środku "kanapki" pomiędzy dwoma kierowcami Racing Point - powiedział kierowca Williamsa przed kamerami Eleven Sports.
Czytaj także: Grand Prix Hiszpanii dla Lewisa Hamiltona
Kubica przez ponad dziesięć okrążeń znajdował się za to przed Georgem Russellem. Ostatecznie i Brytyjczyk uporał się z 34-latkiem, choć sam manewr odbył się w dość dziwnych okolicznościach.
ZOBACZ WIDEO: Spróbowaliśmy sił w symulatorze Formuły 1. Teraz każdy może poczuć się jak Robert Kubica!
- Szkoda, że gdy George mnie wyprzedził, to akurat dostałem komunikat przez radio, że mam coś zmienić w samochodzie. W tym momencie zobaczyłem w lusterku, że jest blisko i było już za późno. Jego rytm i tak był lepszy, choć momentami byłem lepszy - dodał.
Polak nie chciał też porównywać odczuć za kierownicą modelu FW42, bo tempo w trakcie wyścigu mocno różni się od tego, jakim kierowcy dysponują w kwalifikacjach. - Tu nie ma czego porównywać, bo w wyścigu jedzie się 6-7 s wolniej. To była bardziej gra o utrzymanie opon - stwierdził reprezentant stajni z Grove.
Kubica nie ukrywał też, że Williams dobrał mu błędną strategię na wyścig. - Zmieniliśmy taktykę i dobrze, że pojawił się samochód bezpieczeństwa, bo mielibyśmy problem z dojechaniem do mety na miękkich oponach. Nasza strategia była zbyt optymistyczna - ocenił.
Czytaj także: Dwóch kibiców z Polski zajrzało za kulisy GP Hiszpanii
Kierowca Williamsa z przekąsem dodał, że zespół "nie miał żadnych problemów" w wyścigu, ale też nie oczekuje z radością kolejnego Grand Prix Monako. - Średnio na nie czekam - podsumował.