Obecny sezon F1 jest pełen frustracji dla Sebastiana Vettela, który nie wygrał jeszcze ani jednego wyścigu. Niemiec był bliski triumfu w Kanadzie, ale wtedy wypadł z toru tuż przed jadącym za nim Lewisem Hamiltonem, za co został ukarany i stwierdził, że F1 nie jest już sportem, w którym zakochał się jako dziecko.
Do tego w Ferrari 32-latkowi rośnie rywal w postaci Charlesa Leclerca. To miało skłonić Vettela do rozważań na temat wcześniejszego opuszczenia teamu z Maranello. - W powietrzu szykują się dwa potężne ruchy transferowe - ogłosił ostatnio Mark Hughes, jeden z bardziej cenionych dziennikarzy w F1.
Czytaj także: Słowa Russella o hejcie budzą emocje
To wywołało spekulacje na temat Vettela, bo były mistrz świata miał niedawno prowadzić rozmowy z Red Bull Racing ws. powrotu do zespołu, z którym odnosił sukcesy w latach 2010-2013. - Myślę, że jego cel się nie zmienił. Chce zostać mistrzem świata z Ferrari. Ma jasną wizję, co do realizacji tego zadania - powiedział "Motorsportowi" Mattia Binotto.
- Oczywiście, nasz początek sezonu był frustrujący dla niego, bo oznacza, że nie jest w najlepszej pozycji w walce o tytuł. Jednak Sebastian mocno tego pragnie, wie czego oczekuje. Nie zamierza iść na ustępstwa, wręcz przeciwnie. Chce nadal naciskać. Wie, w którą stronę musimy podążać - dodał szef Ferrari.
Czytaj także: Trwa debata nad uatrakcyjnieniem F1
Sytuacja Vettela w obecnym sezonie F1 nie jest jednak najlepsza. Brak jakiegokolwiek zwycięstwa oraz słabe występy sprawiły, żę Niemiec zajmuje dopiero czwarte miejsce w klasyfikacji kierowców. Do prowadzącego Hamiltona traci aż 94 punkty. To różnica odpowiadająca zwycięstwom w niemal czterech wyścigach, podczas gdy do zakończenia rywalizacji zostało tylko dziewięć rund.
ZOBACZ WIDEO Podsumowanie tygodnia. Sprawa Carlitosa i świetne wejście w sezon Roberta Lewandowskiego