W Grand Prix Singapuru Williams doświadczył pierwszego nieukończonego wyścigu w tym sezonie F1. Po kontakcie z Romainem Grosjeanem do mety nie dojechał bowiem George Russell. Dla 21-latka był to niezwykle frustrujący dzień, bo zaraz po starcie zanotował też kontakt z Danielem Ricciardo, wskutek czego uszkodził przednie skrzydło.
- To był długi i trudny wyścig z trzema samochodami bezpieczeństwa. George miał pecha od samego początku, kiedy znalazł się w kanapce i stracił przednie skrzydło. Potem wyruszył na trasę na oponach pośrednich. Miał dobre tempo aż do momentu, kiedy jego wyścig skończył się w ścianie po akcji z Grosjeanem - przekazał Dave Robson, starszy inżynier wyścigowy Williamsa.
Czytaj także: Kubica na 16. miejscu. Wygrana Vettela w Singapurze
Znacznie lepiej w Grand Prix Singapuru poszło Robertowi Kubicy. Polak dojechał do mety na 16. miejscu. - Robert męczył się w pierwszej fazie wyścigu, ale był zadowolony z tempa na mieszance pośredniej. Dzięki neutralizacji był w stanie trzymać się czołówki F1. Podczas ostatniego restartu Magnussen miał problemy z ogumieniem, dzięki czemu Robert go wyprzedził. Wykonał dobrą pracę, mimo problemów ze złym balansem opon - dodał Robson.
ZOBACZ WIDEO: Wkurzony Robert Kubica. Wtedy przeklina po włosku
Równocześnie inżynier Williamsa starał się szukać pozytywów po niedzielnym wyścigu F1. - To był trudny weekend dla zespołu, przeżyliśmy pierwszy defekt w tym sezonie. Mimo to, mamy kilka pozytywów po tym Grand Prix. To powinno w przyszłości zaprocentować - zapewnił Robson.
Kubica podkreślił, że jeszcze kilkanaście miesięcy temu nikt nie uwierzyłby w to, że bez jakiegokolwiek błędu przejedzie cały dystans Grand Prix Singapuru. - Myślę, że dobrze sobie poradziłem z wszystkimi trudnościami. Mieliśmy problemy z balansem opon, przez to ostatnie 20 okrążeń było wyzwaniem. Końcowy wynik nie jest świetny, ale tego się spodziewaliśmy. Jednak patrząc na to z mojej perspektywy, to spore osiągnięcie. Zwłaszcza patrząc na to, gdzie byłem dwa czy trzy lata temu. Wtedy nikt nie uwierzyłby w to, że pojadę tu tak dobry wyścig - ocenił Kubica.
Czytaj także: Kubica nie chce zdradzać planów na przyszłość
W kiepskim humorze znajdował się za to Russell. - To był fatalny wyścig od początku. W pierwszym zakręcie zaatakowali mnie Kubica i Ricciardo, przez co znalazłem się w kanapce. Wraz z kolejnymi okrążeniami było lepiej i wydawało się, że mam dobre tempo. Aż Grosjean postanowił mnie wyprzedzić w ósmym zakręcie i skończyliśmy w ścianie. Jego przednie skrzydło uderzyło w moją tylną oponę i straciłem kontrolę nad samochodem - podsumował Russell.