Robert Kubica zakończył nieco ponad dwuletni związek z Williamsem. W swoim ostatnim wyścigu w barwach tej ekipy dojechał do mety na 19. pozycji. Wynik krakowianina w tej sytuacji zszedł na dalszy plan. Zwłaszcza że Brytyjczycy przez cały rok nie liczyli się w walce o punkty w F1.
- To był trudny sezon i przez cały okres jego trwania kierowcy i zespół dawali z siebie wszystko, zachowywali profesjonalizm i dobry nastrój. Dziękujemy Robertowi za wszystkie jego wysiłki za kierownicą i trud włożony w pracę w fabryce. Jego determinacja, wiedza i doświadczenie były nieocenione przez te ostatnie dwa lata. Życzymy mu wszystkiego dobrego w przyszłości - przekazał Dave Robson, starszy inżynier wyścigowy Williamsa.
Czytaj także: Giovinazzi wjechał w Kubicę i uniknął kary
Brytyjczyk nie ukrywał, że GP Abu Zabi mogło pójść lepiej w wykonaniu zespołu. - Robert miał uszkodzony samochód po kontakcie z Russellem, co było dla niego utrudnieniem już do mety. Do tego pojawił się problem z DRS-em, przez co George nie był w stanie go wyprzedzić już na początku wyścigu - dodał Robson.
ZOBACZ WIDEO: F1. Robert Kubica o swoich początkach. "Musiałem podkładać poduszki na siedzenie żeby cokolwiek widzieć"
Inżynier Williamsa zdradził też, że w trakcie wyścigu zespół zdecydował się na zmianę strategii Kubicy. - Jego pit-stop miał miejsce wcześniej niż planowaliśmy, bo chcieliśmy w ten sposób wyprzedzić Strolla. Robert był też w stanie wypracować sobie przewagę nad Georgem, ale później ten ją zredukował za sprawą lepszego wykorzystania opon. Pozwoliliśmy się im ścigać i przy pomocy DRS George był w stanie go wyprzedzić i mu odjechać. Zwłaszcza że Robert miał uszkodzony samochód - podkreślił Robson.
Dla Kubicy problemem był też kontakt z Antonio Giovinazzim w pierwszej części wyścigu. - Tempo Roberta zostało zakłócone po kontakcie z Włochem. On doprowadził do znacznych zniszczeń podłogi i elementów bocznych w samochodzie Roberta. Ponadto przez ten incydent wpadł w grupę kierowców jadących z przodu, musiał im robić miejsce i zaczął tracić czas do George'a - wyjaśnił inżynier Williamsa.
Kubica cieszył się z kolei z tego, że w pożegnalnym występie stoczył kilka ciekawych pojedynków na torze. - To był trudny rok i niedziela też nie była łatwa. Przynajmniej mieliśmy kilka starć na torze. Na pierwszym okrążeniu dotknąłem się z Georgem, potem z Antonio. Uszkodziłem podłogę i jechanie 35 okrążeń takim samochodem nie było łatwe. Cały sezon był dla nas trudny, ale przynajmniej próbowaliśmy dać z siebie wszystko i nie poddaliśmy się - ocenił kierowca z Polski.
Z kolei George Russell dojechał do mety na 17. pozycji. - To był całkiem fajny wyścig. Tempo wyglądało na dość dobre. Nie wystartowałem dobrze i kilku kierowców mnie wyprzedziło. Za to po pit-stopie moja prędkość się poprawiła i byłem zadowolony z drugiej części rywalizacji - ocenił 21-latek.
Czytaj także: George Russell przeszedł do historii
Chociaż Russell zakończył debiutancki sezon F1 z zerowym dorobkiem punktowym, to Williams jest zadowolony z jego występów. - Przeżył pierwszy rok w F1 w trudnych okolicznościach. Jego talent, zapał i entuzjazm są czymś oczywistym. Ma wszystko to, czego potrzebuje kierowca, aby stać się kimś wyjątkowym w tym sporcie. Choć może jeszcze tego nie docenia w pełni, to kiedyś uzna ten rok za cenne doświadczenie. On znacząco zaprocentuje w przyszłości - podsumował Robson.