F1: zamrożenie rozwoju silników niemal przesądzone. Producenci tną koszty

Formułę 1 czeka poważna zmiana. W roku 2021 ma dojść do zamrożenia rozwoju silników. Producenci jednostek napędowych uznali bowiem, że obecna formuła zostanie na tyle rozwinięta, że dalsza praca nad nią nie ma sensu.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
pokaz F1 na torze Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: pokaz F1 na torze
W roku 2021 w Formule 1 w życie wejdą nowe przepisy techniczne. O ile mocno zmieni się sam wygląd samochodów, o tyle ich serce pozostanie niezmienione. Producenci spod znaku Mercedesa, Ferrari, Renault i Hondy uznali bowiem, że nie należy wprowadzać żadnych zmian w konstrukcjach silników. Byłoby to bowiem zbyt kosztowne.

Obecne silniki hybrydowe pojawiły się w F1 w roku 2014. Zdaniem producentów, ich konstrukcje były rozwijane przez lata i wkrótce trudno będzie uzyskać większą wydajność w oparciu o obecne rozwiązania. Dlatego jedynym sensownym wyjściem jest zamrożenie rozwoju maszyn.

Czytaj także: Robert Kubica twardo stąpa po ziemi

- Pojawią się pewne ograniczenia. Powód jest prosty. Uważamy, że nie będzie już potrzeby takiego rozwoju. Pozwalamy na zamrożenie prac nad pewnymi elementami dlatego, że nie da się z nich wyciągnąć wiele więcej. Można zyskać bardzo niewiele, ale ogromnym kosztem - powiedział "Motorsportowi" Mattia Binotto, szef Ferrari.

ZOBACZ WIDEO: Orlen z Robertem Kubicą także poza Williamsem. "Mamy plany. Będziemy dalej w F1"

W tej chwili tak naprawdę nie wiadomo, jaka będzie przyszłość producentów w F1. Chociażby Honda podpisała umowę z Red Bull Racing i Toro Rosso, ale tylko na rok 2021. Mercedes związał się z Williamsem i McLarenem do końca sezonu 2025, ale również spekuluje się o możliwym opuszczeniu F1 przez Niemców. Tylko Renault jasno deklaruje pozostanie w stawce.

Dlatego szefowie Formuły 1 muszą mieć z tyłu głowy kwestię kosztów. Rozwój silników prowadzi bowiem do nadmiernych wydatków, przez co rywalizacja w F1 przestaje być opłacalna nawet dla takich gigantów motoryzacyjnych jak Honda.

Czytaj także: BMW już odczuwa tzw. efekt Kubicy

- Chcielibyśmy zamrożenia rozwoju silników. Jednak my zaczęliśmy nieco później niż konkurencja. Być może krzywa rozwoju jednostki Ferrari jest prostsza niż nasza, dlatego Binotto jest w stanie wygłaszać takie słowa. Na pewno potrzebujemy redukcji kosztów. Honda wydaje teraz mnóstwo pieniędzy na F1, podobnie jak inni producenci. Staramy się jednak, by produkcja silników była tańsza - skomentował Toyoharu Tanabe, dyrektor techniczny Hondy.

Czy zamrożenie rozwoju obecnych silników to dobry ruch?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×