Bardzo szybko zaczęły się układać transferowe klocki w Formule 1. Jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia kontrakt z Ferrari do końca 2024 roku podpisał Charles Leclerc, a we wtorek nową umowę z Red Bull Racing parafował Max Verstappen. Niderlandczyk był jedną z gwiazd, która mogła zmienić pracodawcę w F1 po sezonie 2020.
Teraz oczy wielu ekspertów będą zwrócone w kierunku Daniela Ricciardo. Obecne porozumienie Australijczyka z Renault wygasa bowiem po sezonie 2020. - Nie mam umowy na kolejny rok i to nie jest nic wyjątkowego czy też osobistego. Po prostu, nawet jeszcze nie rozmawialiśmy z Renault o tym, co nas czeka w nadchodzącym sezonie - powiedział Ricciardo w "Sunday Times".
Czytaj także: Williams zaprezentował nowego kierowcę
Kierowca z Antypodów był sprowadzany do Renault jako wielka gwiazda. Ricciardo miał pociągnąć zespół do przodu i sprawić, by stajnia z Enstone zaczęła regularnie się bić o miejsca na podium F1. W roku 2019 daleko było jednak od realizacji tego scenariusza. Zajęła piątą pozycję w klasyfikacji konstruktorów, gorszą niż we wcześniejszej kampanii.
ZOBACZ WIDEO Arabia Saudyjska się zmienia. To nie tylko Dakar, ale też inne wielkie imprezy
Jeśli Renault nie poprawi się w sezonie 2020, to Ricciardo może poszukać wyzwań gdzie indziej. - Jest za wcześnie. Chciałbym, by najpierw zaczął się sezon 2020. Życzyłbym sobie, aby okazał się on niezły. Tak, aby pozostanie w Renault było najłatwiejszym i najszczęśliwszym scenariuszem. Tego sobie życzę - dodał.
Ricciardo ma przy tym świadomość, że zakusy na jego osobę może mieć Ferrari. Australijczyk prowadził rozmowy z Włochami już w połowie 2018 roku, ale wtedy stajnia z Maranello postanowiła dać szansę Charlesowi Leclercowi. Teraz 30-latek mógłby zastąpić Sebastiana Vettela.
Czytaj także: Williams znalazł zastępstwo dla Orlenu
- Myślę, że zawsze będę łączony z Ferrari, bo ludzie wykorzystują to, że mam włoskie korzenie. Jednak to miłe, jeśli wciąż jest się wymienianym w kontekście dołączenia do tak wielkiego zespołu F1 - podsumował.