Mercedes nie sprawdził konstrukcji W12 przed startem nowego sezonu Formuły 1 podczas dnia filmowego, za co zapłacił wysoką cenę w piątek. Podczas pierwszego dnia testowego w Bahrajnie awaria skrzyni biegów zabrała niemal całą sesję Valtteriemu Bottasowi.
Niewiele lepiej wiodło się Lewisowi Hamiltonowi, który w trakcie jednej z sesji wypadł z toru i spowodował czerwoną flagę. Po dwóch dniach na koncie Mercedesa znalazły się ledwie 162 okrążenia, podczas gdy chociażby Alpine pokonało dystans 257 "kółek".
- Skupiamy się na swojej pracy. Nie ma powodu do niepokoju. Staramy się zrozumieć bolid i nie ma sensu się martwić. Wszyscy koncentrują się na swoich programach testowych, my podobnie - powiedział Hamilton, którego cytuje motorsport.com.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ukochana Cristiano Ronaldo pławi się w luksusach. Jacht, złota biżuteria...
Hamilton wskazał dziennikarzom, że jego wypadnięcie z toru spowodowane było nagłym podmuchem wiatru, który od początku testów F1 w Bahrajnie przeszkadza kierowcom. - W niektórych miejscach nie można było jechać na limicie, tak porywisty był wiatr - dodał 36-latek.
Już teraz pojawiają się jednak pierwsze komentarze, że Mercedes ma problemy z tylną częścią bolidu, przez co jest on bardzo czuły na jakikolwiek błąd kierowcy. - Doszło do zmiany przepisów i tył nie wygląda dobrze, ale staramy się znaleźć złoty środek w ustawieniach - skomentował Hamilton.
Dla Hamiltona niezawodność i sprawność konstrukcji W12 jest o tyle ważna, że w sezonie 2021 podejmie on próbę zdobycia ósmego w karierze tytułu mistrza świata F1. Jeśli mu się to uda, stanie się rekordzistą wszech czasów pod tym względem.
Czytaj także:
Raikkonen bagatelizuje czasy z testów
Intensywne testy Kubicy dobiegły końca