James Bond w spódnicy. Z Hollywood do świata F1

Materiały prasowe / Aston Martin / Na zdjęciu: Jessica Hawkins
Materiały prasowe / Aston Martin / Na zdjęciu: Jessica Hawkins

Większość kierowców F1 może się pochwalić jazdą superszybkimi samochodami. Jednak w padoku tylko jedna osoba może z dumą opowiadać o grze na planie filmów z serii James Bond. Oto Jessica Hawkins.

Jessica Hawkins ściga się w damskiej Formule 1, czyli W Series. Została też ambasadorką Aston Martina, który dostrzegł potencjał w 26-latce. Jednak jej kariera dotąd nie rozwinęła się na tyle, aby mogła się utrzymać wyłącznie z wyścigów. Dlatego Hawkins postanowiła wykorzystać swój talent do szybkiego prowadzenia samochodów w nietypowy sposób.

Brytyjka ma na swoim koncie pracę w Hollywood. Występowała w scenach kaskaderskich m.in. w filmach o Jamesie Bondzie. - Kto nie chciałby pracować przy tworzeniu Bonda? To niesamowite przeżycie. Nie zapomnę go na zawsze - powiedziała Hawkins w motorsport.com.

Wyścigi ważniejsze niż Hollywood

Aston Martin nieprzypadkowo postawił na Hawkins. W końcu słynny agent od lat jeździ samochodami tej marki. Marketingowo firma, która od niedawna należy do miliardera Lawrence'a Strolla, może upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Przy okazji młoda zawodniczka może zrealizować marzenia, bo mimo wszystko wyścigi zawsze były dla niej ważniejsze niż kaskaderskie popisy na planach filmowych.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ale widok! Polska pięściarka relaksuje się na Karaibach

Hawkins została nie tylko ambasadorką Aston Martina, ale ma też wstęp na odprawy techniczne z inżynierami. - Byłam absolutnie zachwycona tym, jak wszyscy byli uprzejmi względem mojej osoby, jak szybko zostałam przyjęta jako część zespołu - zdradziła młoda zawodniczka.

W tej chwili Brytyjka jest daleka od startów w F1. W klasyfikacji W Series nie ma jeszcze punktów na swoim koncie. Współpraca z Aston Martinem może jednak pomóc w podniesieniu jej umiejętności. Chociażby poprzez pracę w symulatorze i przejazdy demonstracyjne bolidem F1.

- Czuję, że mogę zadawać pytania ludziom z Aston Martina i nie jestem przy tym denerwująca czy coś takiego. Wzięli mnie pod swoje skrzydła i pomagają mi, jak tylko mogą. Jestem teraz częścią ekipy F1, czegoś takiego brakowało w mojej karierze. Dla mnie to awans na wyższy poziom, miejsce do nauki - dodała Hawkins.

Szybka i wściekła

Jessica Hawkins ściga się od kilkunastu lat. Jeszcze jako dziecko rywalizowała m.in. w British Open Honda i Formule Ford. Osiągała dobre wyniki, ale w pewnym momencie zderzyła się z brutalnymi realiami motorsportu - brakiem gotówki. Dlatego, gdy zobaczyła, że poszukiwani są kaskaderzy do show na żywo "Szybcy i wściekli", inspirowanego słynną serią filmów, nie wahała się.

Hawkins wysłała swoje CV i była zaskoczona, gdy po jakimś czasie otrzymała pozytywną odpowiedź. - Znalezienie budżetu na starty było w moim przypadku niemożliwe. Nadarzyła się okazja, aby zgłosić się do "Szybcy i wściekli" i dostałam pracę - opowiedziała o swoich początkach pracy poza wyścigami.

Brytyjka długo zastanawiała się jednak nad tym, czy przyjąć ofertę. - Chciałam tego, ale to była trudna decyzja. Zastanawiałam się, czy jeśli postawię na takie występy kaskaderskie, to czy moje marzenie o kontynuowaniu rywalizacji w wyścigach pozostanie żywe? Jednak nie miałam w ogóle funduszy na wyścigi, więc zdecydowałam się na to - zdradziła.

Po upływie lat Hawkins ocenia tamtą decyzję jako jedną z najlepszych w swoim życiu. - Nawet jeśli w tamtym momencie wydawało mi się, że jest zupełnie inaczej. Świetnie się bawiłam i miałam przeżycia, których nie zapomnę do końca życia. Zdobyłam nowe umiejętności i nabyłam trochę punktów do CV, co otworzyło mi drogę do filmów - powiedziała Brytyjka.

James Bond będzie musiał poczekać

Występy w filmach, w tym czekającej na premierę nowej części Jamesa Bonda - "No Time to Die", doprowadziły do tego, że Hawkins jedną nogą znalazła się poza ukochanymi wyścigami. Punktem zwrotnym okazało się jednak powstanie w roku 2019 damskiej Formuły 1, czyli W Series.

Wprawdzie Brytyjka miała do tej pory doświadczenia związane głównie z samochodami turystycznymi, to podjęła rękawicę i zgłosiła się do rywalizacji za kierownicą jednoosobowego bolidu. - Mam za co dziękować W Series, bo gdyby nie damska F1, to już bym się nie ścigała - powiedziała Hawkins.

- Przerwałam karierę z powodu braków w budżecie, a W Series dała i drugą szansę. Wiem, że jestem jedną z najbardziej niedoświadczonych osób w świecie damskiej F1. Jednak ciężko pracowałam i nadal pracuję, aby nadrobić ten brak doświadczenia - zdradziła.

W Series powstała z myślą, aby kobiety miały łatwiej w motorsporcie. Przedstawicielki płci pięknej mają do dyspozycji identyczne bolidy, nie muszą też ponosić kosztów związanych ze startami. Na zwyciężczynię czeka też atrakcyjna nagroda w wysokości 500 tys. dolarów, co ma pomóc w dalszych startach.

Dlatego też James Bond na razie musi poczekać. Hawkins nie ma wątpliwości, że w najbliższym czasie mając do wyboru wyścigi i filmy, wybierze pierwszą opcję. - Zaczęłam tę podróż od ścigania i to wyścigi są w moim sercu - stwierdziła krótko.

Formuła 1 od lat czeka na kobietę na polach startowych. Po raz ostatni do Grand Prix w roku 1992 w barwach Brabhama zgłoszona została Giovanna Amati. Jako jedyna w F1 w historii punktowała Lella Lombardi w połowie lat 70. Wydaje się, że to o wiele za długo.

Czytaj także:
Pierwszy Chińczyk coraz bliżej F1
Alfa Romeo zadecydowała ws. przyszłości w F1

Komentarze (0)