Tego nikt się nie spodziewał. Aż cztery zespoły zainteresowane dołączeniem do F1!

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: start do wyścigu F1
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: start do wyścigu F1

Ostatnio sporo mówi się o tym, że Andretti Global i Panthera Team Asia chcą dołączyć do F1. Zainteresowanych jest jednak więcej. Wizja połączenie stawki aż o cztery ekipy może się jednak nie zrealizować ze względu na brak miejsca na torach.

Formuła 1 staje się coraz bardziej atrakcyjnym środowiskiem, na co wpływ ma wiele zmiennych. Liberty Media po latach sporów przeforsowało bardziej sprawiedliwy podział nagród finansowych, przez co tacy giganci jak Ferrari czy Mercedes nie znajdują się na uprzywilejowanej pozycji. Równocześnie wprowadzony limit wydatków sprawia, że mniejszym ekipom łatwiej konkurować z tymi największymi.

Efekt jest taki, że nie brakuje chętnych myślących o rywalizacji w F1. Najgłośniej o swoich planach mówi Michael Andretti, który posiada już zespoły w takich seriach wyścigowych jak Formuła E, IndyCar, Supercars czy Extreme E. Ekipę od zera starają się też stworzyć osoby powiązane z Panthera Team Asia, które w tym celu szukają środków na Bliskim i Dalekim Wschodzie.

Okazuje się jednak, że chęć dołączenia do F1 zgłosiły aż cztery zespoły, choć dwa z nich działają po cichu - ujawnił to na swoim blogu dziennikarz Joe Saward. Wiadomo, iż jeden z zainteresowanych podmiotów powiązany jest kapitałowo z Monako i miałby bazować na obecnym zespole Formule 2. Szczegóły, co do czwartej ekipy pozostają tajne.

ZOBACZ WIDEO: "Królowa jest jedna". Wystarczyło, że wrzuciła to zdjęcie

"Nie mogę ich zdradzać, bo zgodziłem się, że w zamian będę mógł otrzymać więcej informacji, gdy to będzie możliwe" - napisał na swoim blogu Saward.

Obecnie, aby dołączyć do F1 należy posiadać co najmniej 200 mln dolarów. Tyle wynosi wpisowe, które wpłacane jest jako forma rekompensaty dla już funkcjonujących zespołów. W momencie rozszerzenia stawki stracą one bowiem część przychodów, gdyż tort finansowy F1 będzie dzielony na większą liczbę kawałków.

Problem polega na tym, że zbudowanie od podstaw ekipy, biorąc pod uwagę stworzenie infrastruktury i bolidu, może wymagać nawet 1 mld dolarów.

"Cały proces przyjmowania nowych ekip jest dość złożony, ale pierwszym krokiem, który należy wykonać, jest otrzymanie zgody F1 i FIA na miejsce w mistrzostwach. Z tym są spore trudności, bo trzeba wziąć pod uwagę to, jak nowy zespół wpłynie na obecne podmioty i akcjonariuszy" - napisał Saward.

Idei powiększenia F1 sprzeciwia się Mercedes, który nie wierzy w to, że nowi gracze mogą być konkurencyjni. Zdaniem Niemców, może dojść do powtórki sprzed nieco ponad dekady, kiedy to Formuła 1 przyjęła do swojego grona nowe zespoły, a te wyraźnie odstawały tempem i nie potrafiły nawet zdobyć punktów.

Kolejny problem dotyczy infastruktury torów. Większość z nich nie byłaby gotowa na przyjęcie F1 składającej się z aż 14 ekip, bo aleja serwisowa nie posiada wystarczającej liczby garaży. Sama nitka wyścigowa również miałaby kłopoty z bezpiecznym pomieszczeniem wszystkich bolidów. Dlatego trudno sobie wyobrazić, aby stawka została rozszerzona o wszystkie zainteresowane podmioty.

Czytaj także:
Lewis Hamilton prosi o wsparcie dla Ukraińców. Padły ważne słowa
Zespoły F1 kłócą się o pieniądze. Pat trwa w najlepsze

Komentarze (0)