To największy skandal podczas tegorocznych zimowych igrzysk olimpijskich Pekin2022. Przypomnijmy, że od Kamili Waliewej 25 grudnia zeszłego roku pobrano próbkę, w której wykryto obecność zakazanego środka dopingującego - trimetazydyny. Problem jednak w tym, że wynik badania ogłoszono 8 lutego 2022 roku, już w trakcie igrzysk.
Wybuchł międzynarodowy skandal, zwłaszcza że Waliewa wzięła udział w konkursie drużynowym, w którym reprezentacja ROC sięgnęła po olimpijskie złoto. Przyszłość Rosjanki w sporcie jest niepewna. Nie wiadomo nawet, czy 15-latka zostanie zdyskwalifikowana.
Linią obrony Waliewej i jej otoczenia jest to, że zakazany środek znalazł się w jej organizmie poprzez szklankę, z której korzystał jej dziadek. Mężczyzna zażywał lekarstwo z trimetazydyną. Śledztwo wciąż trwa, ale na jego wyniki przyjdzie nam jeszcze długo czekać.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Pudzianowski świętował urodziny. Jak? Tego się nie spodziewaliście
Jak informuje ARD, jest jeden prosty sposób na to, by udowodnić czy Waliewa przyjmowała środek przez przypadek, czy też celowo i przez dłuższy czas. Ma to być badanie włosów.
- Analiza sprawi, że można rozróżnić, czy w jej przypadku była to kwestia wielokrotnego przyjmowania trimetazydyny w większych ilościach, czy tylko pojedyncza dawka. Produkty rozkładu tej substancji długo pozostają we włosach - przekazał szef laboratorium w Kolonii, Mario Thevis.
Jeśli dojdzie do badania, to poznamy odpowiedź o tym, czy Waliewa stosowała doping. Jednak to, czy zostanie ukarana dyskwalifikacją stoi pod znakiem zapytania. Karę za doping można nałożyć na osoby, które ukończyły 16. rok życia. Dodajmy, że próbka B badania nie została jeszcze otwarta.
Czytaj także:
Komentator już krzyczał o medalu Polaka. I wtedy wydarzyło się to
Piękny wyczyn policjanta-olimpijczyka. Uratował życie niepełnosprawnemu