"Gdyby nie upadek, to mógłbym nawet wygrać". Spruch o Wyścigu Dookoła Flandrii

Ćwierć wieku temu Zbigniew Spruch zajął 5. miejsce w Wyścigu Dookoła Flandrii. Do teraz jest to najlepszy wynik w historii startów Polaków w najsłynniejszym belgijskim klasyku. Po latach nasz kolarz przyznaje, że stać go było na więcej.

Krzysztof Londzin
Krzysztof Londzin
Zbigniew Spruch Getty Images / Tim De Waele / Na zdjęciu: Zbigniew Spruch
W niedzielę Wielkanocną zostanie rozegrana 108. edycja Ronde Van Vlaanderen, czyli Wyścigu Dookoła Flandrii. Każdego roku kolarze pokonują ponad 260 kilometrów, mierząc się z brukowanymi odcinkami i krótkimi podjazdami pośród malowniczych flandryjskich łąk. Zawodników dopingują tysiące kibiców, którzy na pamięć znają odwiedzane przez kolarzy brukowane sektory. Miejscowi nazywają ten wyścig "Flandryjską Pięknością", bo dla nich to nie zwykłe zawody sportowe, lecz święto całego regionu.

W Polsce impreza ta nigdy nie cieszyła się dużą popularnością, ponieważ kolarzy specjalizujących się w tzw. brukowanych klasykach mieliśmy jak na lekarstwo. Dlatego też zapominamy, że bliski odniesienia sukcesu w tym wyścigu był Zbigniew Spruch. Wicemistrz świata z Plouay zajął 5. miejsce w edycji z 1999 roku. W rozmowie z WP Sportowe Fakty polski "łowca klasyków" wspomina, że tamtego dnia był w znakomitej formie, lecz pech odebrał mu szansę na sukces.

ZOBACZ WIDEO: Herosi WP. Jóźwik, Małysz, Świderski i Korzeniowski wybrali nominowanych

- Byłem piąty, chociaż odczuwam lekki niedosyt, bo przed ostatnim podjazdem doszło do kraksy, w której niestety brałem udział. Najlepsi odjechali, a ja zostałem trochę z tyłu. Gdyby nie ten upadek, to mógłbym nawet wygrać ten wyścig - przyznaje Zbigniew Spruch.

Przyglądając się najlepszym wynikom kolarza z Kożuchowa, można zwrócić uwagę, że belgijskie i holenderskie jednodniówki wyjątkowo mu odpowiadały. Zajął chociażby 2. miejsce w rozgrywanym tydzień przed Ronde Van Vlaanderen klasyku Gandawa-Wevelgem i sporo lokat w czołówce innych belgijskich imprez. Żaden inny Polak nie osiągał tak dobrych rezultatów na tym terenie.

- Pasowała mi temperatura, otoczenie i ukształtowanie tras. Oczywiście kiedy jechałem pierwszy raz w tych brukowanych klasykach, to było mi bardzo ciężko rywalizować z Belgami, bo oni lepiej wiedzieli jak się ustawiać w peletonie przed wjazdem na bruk; że trzeba być z przodu. Podpatrywałem, jak oni to robią i potem byłem w stanie z nimi powalczyć - opowiada Polak.

Charakterystyczną cechą jednodniówek rozgrywanych na północy Francji oraz Belgii są brukowane odcinki. Zwykle są to fragmenty starych wiejskich dróg, którymi mieszkańcy poruszali się jeszcze w XIX wieku. Dziś tubylcy nie korzystają już z tych tras, ale dbają o pozostałe brukowane odcinki właśnie na potrzeby rozgrywania wyścigów. O utrzymanie bruku w dobrym stanie starają się wolontariusze, a nawet powoływane w tym celu fundacje. Dla amatorów, jak i dla wielu kolarzy jazda po bruku brzmi jak droga przez mękę, ale po brukach można nauczyć się jeździć.

- Moją mocną stroną było to, że umiałem jeździć po bruku, bo to nie jest to samo, co jazda po asfalcie. Przed wjazdem na brukowany odcinek obowiązkiem jest to, aby być z przodu. Trzeba ustawić odpowiednie przełożenie w rowerze, ponieważ z im większą prędkością się jedzie, tym płynniej pokonuje się nierówności. Ważne jest także odpowiednie ciśnienie w oponach, bo można łatwo złapać kapcia. Takie elementy trzeba przed startem sobie przemyśleć - tłumaczy Zbigniew Spruch.

Pomimo umiejętności i doświadczenia Polakowi nigdy nie udało się odnieść zwycięstwa w żadnym z brukowanych klasyków, m.in. dlatego że 20 lat temu kolarzowi spoza Belgii i Holandii było trudniej odnieść sukces na flandryjskich polach.

- Wychodziło na to, że jestem bardzo dobry w tych wyścigach klasycznych, ale w moim zespole zawsze był ktoś odrobinę lepszy, komu musiałem pomagać. Jeździłem we włoskiej ekipie Lampre, więc miałem za zadanie pomagać Franco Balleriniemu. Poza tym za moich czasów wyścigi w Belgii liczyły się przede wszystkim dla Belgów, a we Włoszech dla Włochów, dlatego jak jechałem na wyścigi do Belgii, to mierzyłem się z pięcioma Belgami, spośród których każdy chciał wygrać. Dziś jest inaczej, bo kolarze chcą wygrywać wszędzie niezależnie od narodowości - puentuje były wicemistrz świata.

Nadzieja wśród pań

Na ten moment ciężko wskazać kolarza z Polski, który mógłby nawiązać do wyczynów Zbigniewa Sprucha. Większe nadzieje na polski akcent możemy pokładać w występach naszych pań. Katarzyna Niewiadoma przed rokiem była 5. w kobiecym Ronde Van Vlaanderen i pojawi się na starcie również w tym roku. Niespodziankę może sprawić Marta Lach, która w ubiegłym sezonie znakomicie spisała się w innym brukowanym klasyku Paris-Roubaix, finiszując na 6. miejscu. Oprócz Niewiadomej i Lach we Flandrii wystąpią jeszcze Marta Jaskulska oraz Kaja Rysz.

W rywalizacji elity mężczyzn Polskę reprezentować będą: Filip Maciejuk, Szymon Sajnok, Stanisław Aniołkowski, Kamil Małecki oraz Kamil Gradek.

Zdecydowaną faworytką wyścigu pań będzie Belgijka Lotte Kopecky, która triumfowała w poprzedniej edycji, a wśród panów głównym kandydatem do zwycięstwa będzie Holender Mathieu van der Poel.

Zawodniczki będą miały do pokonania 163 kilometry, zaś panowie 270 kilometrów.
Finisz wyścigu mężczyzn planowany jest orientacyjnie na godzinę 16:30. Godzinę później do mety dojadą panie.

Zobacz też:
"Na stojąco komentowaliśmy tę końcówkę." Polak wyrzutem roweru pokonał rywali! [WIDEO]
Rodzina na niego czekała, a on nie dojechał. Polak pokazał, dlaczego

Czy Polak lub Polka wygra kiedyś Wyścig Dookoła Flandrii?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×