Tour de Pologne. Eddy Planckaert martwi się o Dylana Groenewegena. Twierdzi, że on też jest ofiarą
Echa koszmarnej kraksy na finiszu pierwszego etapu Tour de Pologne absolutnie nie milkną. Przypomnijmy, że spowodował ją Dylan Groenewegen, o którego martwi się były kolarz Eddy Planckaert. - Już do końca kariery będzie napiętnowany - zauważa.
Kolarz doznał wielu obrażeń. Medycy musieli wprowadzać go w stan śpiączki farmakologicznej, z której został wybudzony w piątek. Początkowo jego stan był bardzo poważny. Na szczęście teraz jest już o wiele lepiej. Kondycja zdrowotna poszkodowanego sportowca określana jest jako dobra, a co najważniejsze - stabilna.
Po kraksie na Groenewegena wylała się fala krytyki. Wiele osób uważa, że Holender powinien ponieść surowe konsekwencje. Były belgijski sprinter Eddy Planckaert twierdzi z kolei, że sprawca kraksy też jest ofiarą.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: skandaliczne zachowanie koszykarza! Potraktował rywala brutalnie- Ofiara to nie tylko Jakobsen. Jest nią też Groenewegen. Oczywiście bardziej ucierpiał ten pierwszy, jednak biorę pod uwagę to, że obydwaj mogą zniknąć z zawodowego kolarstwa. Byłoby to bez wątpienia ogromną stratą - zaznacza w rozmowie z serwisem Sporza.
Podkreśla jednocześnie, że najważniejsze jest teraz zdrowie Jakobsena. - Wierzę w to, że będzie w stanie prowadzić normalne życie. Pamiętajmy jednak o Groenewegenie. Jak on teraz ma funkcjonować? Po tym, co zrobił, nikt w peletonie nie będzie go szanować - dodaje.
- Nie chciałbym być na miejscu Dylana. Jestem pełen obaw o jego dalszą karierę. Tak samo zresztą, jak o przyszłość Fabio. Groenewegen już do końca kariery będzie napiętnowany - podsumowuje Eddy Planckaert.
W piątek Dylan Groenewegen został tymczasowo zawieszony przez swój zespół. "Zdecydowaliśmy, że Dylan nie powinien na razie uczestniczyć w wyścigach. Czekamy na werdykt Międzynarodowej Unii Kolarskiej w sprawie incydentu podczas Tour de Pologne" - czytamy w oświadczeniu Jumbo-Visma (więcej tutaj >>).
Czytaj także: Polski kolarz był świadkiem makabrycznego wypadku. Wtedy postanowił zrezygnować