Dumny kapitan rewelacji ligi. Tak odnalazł się w nowej roli

WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Na zdjęciu: Tomasz Śnieg (z lewej)
WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Na zdjęciu: Tomasz Śnieg (z lewej)

PGE Spójnia Stargard odniosła pięć zwycięstw z rzędu w Energa Basket Lidze. Czołowymi postaciami zespołu są zagraniczni koszykarze, a jak w mocnej drużynie odnalazł się jej kapitan, który gra zdecydowanie mniej niż w trzech poprzednich sezonach?

- Nie jest to łatwa rola. Nigdy takiej nie miałem. Zawsze byłem zmiennikiem, ale tych minut było dużo więcej. Akceptuję ją. Muszę być cały czas skoncentrowany, bo nie wiem, kiedy wyjdę na parkiet. Staram się jak najlepiej wywiązywać z tej roli i obyśmy dalej wygrywali. To jest najważniejsze - mówi dla naszego portalu Tomasz Śnieg.

Liczby najlepiej to odzwierciedlają. W obecnym sezonie spędza na parkiecie średnio po nieco ponad dziewięć minut. We wcześniejszych latach było to 21,5 minuty, 30 oraz 26 minut. Nawet gdy zdobywał medale z Twardymi Piernikami Toruń grał więcej niż w sezonie 2022/2023.

Teraz jednak ponownie po latach bez zespołowych osiągnięć (gdy drużyna grała w finale Suzuki Pucharu Polski i ćwierćfinale play-off był kontuzjowany) doświadczony rozgrywający w innej roli może powalczyć o wyższe cele. W piątkowym meczu w dziewięć minut zdobył cztery punkty, a PGE Spójnia Stargard wygrała z Legią Warszawa 97:80. Kapitan mógł, więc być dumny z takiej gry zespołu.

- Piąte zwycięstwo z rzędu samo mówi za siebie. Tym bardziej z taką drużyną, jak Legia Warszawa, która po odpadnięciu z europejskich pucharów ma dużo więcej czasu na trening, analizę i przygotowanie do meczu w polskiej lidze. Sama Legia Warszawa nie ukrywa, że chce się bić o najwyższe laury w tym sezonie. Tym bardziej cieszy to pewne zwycięstwo. Od początku narzuciliśmy własne warunki i wygraliśmy dosyć pewnie - ocenił Tomasz Śnieg.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ronaldo pękał ze śmiechu. Wszystko przez tego chłopczyka

Wynik wysoki, ale przez prawie 20 minut rywale dotrzymywali kroku PGE Spójni. To dzięki znakomitej skuteczności w rzutach trzypunktowych (9/17 w pierwszej połowie). Po zmianie stron było gorzej (5/17) i PGE Spójnia wypracowała nawet 20 "oczek" przewagi.

- W pierwszej połowie naprawdę mieli bardzo dobrą skuteczność. Mimo tego, że byliśmy blisko z ręką to w Legii jest wielu utalentowanych zawodników i to nie wystarczyło. W drugiej połowie troszkę podeszliśmy bliżej. Zagraliśmy jeszcze bardziej agresywnie. Odskoczyliśmy na większą przewagę punktową i kontrolowaliśmy mecz do końca - analizował rozgrywający.

On jednak podobnie, jak trener Sebastian Machowski oraz Paweł Kikowski nie dał się namówić na określenie, o jakie cele powalczy w tym sezonie PGE Spójnia. - Lubię pomarzyć, ale teraz wolę stać twardo na ziemi. Skupmy się na każdym kolejnym meczu. Ostatnio gramy naprawdę dobrze. Mam nadzieję, że będziemy to kontynuować. Nie możemy też popadać w hurraoptymizm. Polska liga jest nieobliczalna. Mamy jeszcze dwa spotkania do Pucharu Polski. Chcemy je wygrać, później pojechać do Lublina na Puchar i tam też zamieszać - nakreślił najbliższe plany Tomasz Śnieg.

Następnym wyzwaniem będzie wyjazdowy mecz z Tauronem GTK Gliwice (5 lutego, godz. 15:30). To rywal, który zawsze PGE Spójni Stargard sprawiał dużo problemów. - Po pierwszej rundzie mamy rachunki do wyrównania z drużyną z Gliwic. Przegraliśmy tutaj w bardzo słabym stylu. Pojedziemy tam maksymalnie skupieni, żeby przedłużyć serię. Taki jest nasz cel - podsumował Tomasz Śnieg.

Patryk Neumann, WP SportoweFakty

Zobacz także: Trefl wyrwał wygraną. Kluczowe trójki Andrzeja Pluty
To był najlepszy mecz Sochana w NBA

Komentarze (0)