Te rozważania nad zatytułowaniem arcyciekawej konfrontacji spowodowane są formą jaką prezentują podopieczni Dariusza Szczubiała. Wygrane z takimi zespołami jak Polpharma, Basket Poznań czy wyrównana walka na trudnym terenie w Sopocie budzą respekt nawet aspirującego o najwyższe cele Anwilu.
Spotkanie Znicza Jarosław z Anwilem Włocławek określane jest jako hit kolejki i nie ma się temu co dziwić bo jedna jak i druga drużyna prezentują bardzo wysoki poziom. O ile goście z Kujaw od samego początku sezonu byli zaliczani do ścisłej czołówki, to jarosławianie wymieniani byli w gronie zespołów, które będą się bić o utrzymanie i uważano drużynę z Podkarpacia jako dostarczyciela punktów. Nie ma co ukrywać, że jest w tym trochę prawdy - problemy z otrzymaniem licencji, kompletowanie składu w ostatniej chwili, oraz problemy finansowe nie napawały optymizmem. Na przekór innym Dariusz Szczubiał wraz włodarzami Znicza, można by śmiało rzec dokonał cudu. Koszykarze z Jarosławia z dotychczas ośmiu rozegranych spotkań wygrali sześć, doznając porażek z Mistrzem Polski oraz nieznacznie z beniaminkiem Treflem Sopot. Zwycięstwa z ekipami ze Starogardu Gdańskiego, Kołobrzegu, czy z Poznania dają odpowiedź niektórym niedowiarkom, że wygrane potyczki to nie chwilowe wzniesienie na wyżyny, a drużynowa mądra gra w ataku jak i w obronie.
Nie ma co ukrywać, że siła Znicza to tercet amerykańskich zawodników - Kedrrick Mays, Jeremy Chappel i John Wiliamson, potwierdza to także swoimi słowami szkoleniowiec Znicza, Dariusz Szczubiał - Są to zawodnicy bardzo pożyteczni, mają predyspozycje do zdobywania punktów, są świetni motorycznie, także taktyka jest ułożona w taki sposób, by mieli jak najwięcej pozycji do rzutów.
Głównym zadaniem i wydaje się kluczem do zwycięstwa drużyny Igora Griszczuka będzie zatrzymanie tej wspomnianej trójki liderów z Jarosławia. Sztuka niezwykle trudna do wykonania. Wiadomą rzeczą jest, że każdy klub i każdy trener wie o co chodzi, a obcokrajowcy nic sobie z tego nie robią i przewodzą w klasyfikacjach.
Sromotnie o tym w ostatniej kolejce przekonali się gracze PBG Basketu Poznań, którzy za wszelką cenę starali się odcinać o piłek i nawet potrajać ciemnoskórych graczy. Ta sztuka udawała im się przez dwie kwarty - po przerwie na Maysa i spółkę nie było mocnych i robili co tylko chcieli, tym samym notując 6 wygraną.
Pamiętać musimy, że Znicz to nie tylko trzech zawodników, są też pozostali krajowi gracze, którzy widząc niemoc swoich zagranicznych kolegów biorą ciężar gry na swoje barki, oraz harują w obronie. Przypadki, że zagrali słabszy mecz też się zdarzyły, ale wtedy polscy gracze potrafili udźwignąć ciężar gry. Tak było z Kotwicą, wtedy grę pociągnął Witos, czy podczas pierwszej połowy z Poznaniem, gdy ratował nas Zabłocki. Zaletą jest również to, że polscy gracze nie narzekają na ustawianie taktyki pod zawodników amerykańskich - dodaje Dariusz Szczubiał.
Wiadomo co zawodnicy z Kujaw muszą robić w obronie - jednak czy ta sztuka do końca im się uda i czy będą w stanie zrealizować zamierzone przed meczem zadania, zapewnia nas o tym Dru Joyce - Wybieramy się do Jarosławia po zwycięstwo, jednak wiemy jaki ciężki mecz nas czeka. Znicz dysponuje bardzo dobrymi strzelcami i głównie to ich musimy przypilnować.
Przyjezdni powinni skorzystać z przewagi wzrostu pod koszem i zdecydować się na większą ilość podań do Alexa Dunna, który będzie dosłownie górować nad rywalami (212cm). Najwyższym graczem w szeregach Dariusz Szczubiała jest przecież młody Dariusz Wyka mierzący 206cm, Tomasz Zabłocki 203 i John Wiliamson 198cm i to ten ostatni zapewne będzie toczył pojedynki ze wspomnianym środkowym Anwilu.
W niedzielnym spotkaniu nie wystąpi Krzysztof Szubarga, a pierwsze skrzypce w rozgrywaniu piłek będą grali Dru Joyce i Kamil Chanas - będzie to także dla nich okazja do pokazania się i udowodnienia swojej przydatności do drużyny pod nieobecność pierwszego rozgrywającego.
Spotkanie Znicza Jarosław z Anwilem Włocławek rozegrane zostanie 29.11 tj. niedziela o godzinie 18.