- Naszym celem było wyjście na parkiet i odniesienie zwycięstwa. Graliśmy u siebie i walczymy o play off. Houston i Utah przegrywają, wiec my nie możemy pozwolić sobie na wpadki. Decydować będą mecze wyjazdowe, więc te u siebie musimy wygrywać - powiedział Jared Dudley, autor 21 punktów dla Suns. 15 z nich zdobył w drugiej połowie.
Słońca do przerwy prowadziły 50:41, a w trzeciej kwarcie po serii 18:4 na dobre odskoczyły Szerszeniom. Shannon Brown dorzucił 16 oczek, a Marcin Gortat tym razem zapisał na swoje konto 13 pkt i siedem zbiórek. Nasz rodak przebywał na parkiecie niecałe 27 minut. W tym czasie wykorzystał pięć z ośmiu prób z gry oraz trzy z czterech rzutów wolnych.
Przed Phoenix seria meczów wyjazdowych - aż siedem z najbliższych ośmiu. Kluczowe będą już pierwsze trzy spotkania, przeciwko Sacramento (wtorek), Utah (środa) i Denver (piątek). Suns są 1,5 spotkania za zajmującym ósmą pozycję Houston Rockets.
***
Piąte triple-double w sezonie zanotował Rajon Rondo, który z 16 punktami, 14 asystami i 11 zbiórkami był liderem Boston Celtics. W meczu dwóch czołowych ekip Wschodu Celtowie nie dali szans Miami Heat i pokonali Żar 91:72. To najwyższa porażka zespołu z Florydy w obecnym sezonie!
Rondo grał kapitalnie, a jego podania do lepiej ustawionych kolegów były ozdobą meczu. Rozgrywający C's błysnął szczególnie w trzeciej kwarcie, kiedy rozdał osiem podań otwierających drogę do kosza, a gospodarze wygrali tą część 31:12.
- Czterech czy pięciu kolegów powiedziało mi, że mam być agresywny i pokazać im jak dobrym rozgrywającym jestem. Wyszedłem więc na parkiet i pokazałem na co mnie stać - powiedział bohater Celtów.
Heat zanotowali niespełna 35 proc. skuteczność z gry, a LeBron James dopiero po raz drugi w swojej karierze nie zanotował żadnej asysty. Z 23 punktami był jednak najlepszym strzelcem gości. Miami przegrali siódmy mecz z ostatnich 10 na wyjeździe.
Kilkadziesiąt godzin wcześniej Kobe Bryant był krytykowany za fatalny mecz i katastrofalną skuteczność (3/21). W niedzielę Czarna Mamba wziął jednak sprawy w swoje ręce i zdobył 40 punktów w zwycięskim spotkaniu przeciwko Golden State Warriors 120:112.
- Zawsze ciekawią mnie opinię ludzi po takich meczach - mówił Bryant, odnosząc się do fali krytyki z poprzedniego spotkania. - Liczba idiotów, którzy tutaj żyją w ciągu 16 lat mojego grania, naprawdę mnie irytuje. Wydaje mi się, że luzie zgłupieli przez ten czas - dodał lider Lakers.
Wojownicy długo trzymali się w grze i w czwartej kwarcie przegrywali różnicą nawet jednego oczka. W decydujących fragmentach nie mylił się jednak Bryant, a także Ramon Sessions, który rozegrał najlepszy mecz w swoim nowym klubie - 23 punkty i dziewięć asyst.
Czytaj również: Durant i Westbrook rozbili Byki --->
Boston Celtics - Miami Heat 91:72
(P. Pierce 23, R. Rondo 16 (14 as, 11 zb), B. Bass 16 (10 zb) - L. James 23, D. Wade 15, S. Battier 11)
Toronto Raptors - Washington Wizards 99:92
(A. Bargnani 18, J. Calderon 15, D. DeRozan 15 - J. Crawford 18, K. Seraphin 16, C. Singleton 15)
Orlando Magic - Denver Nuggets 101:104
(J. Nelson 27, R. Anderson 20, G. Davis 18 (16 zb) - T. Lawson 25, A. Afflalo 22, A. Harrington 18)
Houston Rockets - Indiana Pacers 102:104 po dogrywce
(G. Dragic 22, C. Lee 20, C. Parsons 14 - D. Granger 32, R. Hibbert 15, D. West 12)
Phoenix Suns - New Orleans Hornets 92:75
(J. Dudley 21, S. Brown 16, C. Frye 14 (11 zb) - M. Belinelli 14, J. Smith 14, J. Jack 13)
Portland Trail Blazers - Minnesota Timberwolves 119:106
(L. Aldridge 26, N. Batum 24, W. Matthews 18 - K. Love 26, D. Williams 21, L. Ridnour 21)
Los Angeles Lakers - Golden State Warriors 120:112
(K. Bryant 40, P. Gasol 26 (11 zb), R. Sessions 23 - D. Lee 27, K. Thompson 18, N. Robinson 17)